Siedział na kanapie i rozglądał się dookoła. Nagle usłyszał wibracje
telefonu dziewczyny. Coś go podkusiło by zobaczyć, kto napisał. W pierwszej
chwili uśmiechnął się, bo jego oczom ukazała się tapeta dziewczyny – zdjęcia
jego miny, podczas snu. jednak potem niechcący coś nacisnął, a jego oczom
ukazała się skrzynka odbiorcza. Przeleciał parę wiadomości. Kilka od Paul’a. od
niego, od Zayn’a. jednak większość była od Patty. Ciekawość go rozpierała, więc
kliknął w końcu na jedną z nich.
„Dzisiejsza
noc była niesamowita. Jesteś przepiękna, wiesz?” – zdziwił
się ale pogrążył się w dalszych smsach.
„Musimy to
kiedyś powtórzyć! Jesteś niesamowita.” – wszystkie były bardzo
podobne. A odpowiedzi Any wcale nie były spławiajace, czy olewcze. Wręcz
przeciwnie.
Poczuł jak wzbiera się w nim złość. Odrzucił telefon i wstając ruszył ku
drzwiom.
- Lou! Gdzie idziesz? - krzyknęła
za nim Ana, wybiegając z kuchni. W odpowiedzi usłyszała jedynie trzask zamykanych drzwi.
Opadła na kanapę i westchnęła.
- co mu się stało? – oparła się i poczuła coś pod sobą. Spod tyłka wyciągnęła
telefon. Z braku laku, zaczęła go przeglądać. Od razu natrafiła na stare smsy
od Patty. Pomyślała chwilę i przeraziła się.
- musiał przeczytać stare wiadomości! Boże.. teraz wszystko wyjdzie na
jaw.. – podniosła się i nie zważając na nic, wybiegła z mieszkania, później z
budynku. Rozejrzała się. miała szczęście, bo w ostatniej chwili złapała
wzrokiem chłopaka. Podbiegła do niego i łapiąc za ramię, odwróciła w swoją
stronę.
- Louis, ja ci mogę wszystko wytłumaczyć.. – zaczęła
- co ty chcesz mi tłumaczyć? – rzucił oschle
- to nie jest tak jak myślisz.. – nie dał jej dokończyć. Wyrwał się z
jej objęcia.
- daruj sobie! Myślałem, że mnie kochasz. Że coś dla ciebie znaczę. A wszystko
okazało się kłamstwem! Bo przecież lepiej jest puszczać się z jakąś laską! –
krzyknął. Odwrócił się na pięcie. Stała na środku ulicy i czuła jak wzbiera się
w niej złość.
- a ty niby jesteś taki święty?! – krzyknęła za nim. Odwrócił się
zdziwiony – nie pamiętasz już jak prowadzałeś się z tymi wszystkimi zdzirami? Wielki
Pan Jestem Najmądrzejszy i Najlepszy!
- ja przynajmniej nie ukrywam przed tobą takich rzeczy! – zbliżył się do
dziewczyny, a jego wyraz twarzy przeraził Anę.
- jesteś pewny?! – starała się nie pokazywać swego strachu i smutku.
- coś sugerujesz? – zbliżył twarz do dziewczyny. Jego źrenice były w
tamtym momencie tak bardzo powiększone, że niebieski kolor tęczówek niemalże całkowicie
zniknął. Czuła na sobie jego szybki, ciężki oddech.
- podobno chciałeś mi coś powiedzieć. – rzuciła oschle, odsuwając go od
siebie.
- to już mało istotne. Cześć.
- żartujesz sobie kurwa, prawda?! – krzyknęła – myślisz, że możesz robić
ze mną co ci się podoba? Że możesz mnie traktować jak jakąś zabawkę, którą
wyrzucasz jak coś ci się nie spodoba? – podnosiła coraz bardziej głos. czuła na
sobie wzrok przechodniów. Jednak w tamtym momencie było to najmniej ważne.
- co ty pierdolisz?! – zbliżyłsię, a jego głos zmienił się teraz
całkowicie. Widać było po nim, że rośnie w nim złość, agresja.
- a co, już ogłuchłeś? Nie jestem twoją lalką, pierdolona gwiazdko!
- komuś tu chyba odjebało! Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! Najpierw mnie
zdradzasz, a teraz masz czelność mnie wyzywać i mieć do mnie pretensje?! Jesteś
śmieszna! – zaśmiał się szyderczo, po czym spojrzał na Anę złowrogim wzrokiem –
jak mogłaś się z nią puszczać! I co, jak często się spotykałyście? Jak długo
mnie oszukiwałaś!?
- ja.. – zaczęła nieśmiało, czując jak złość odpuszcza
- udajesz taką biedną i skrzywdzoną dziewczynkę! Taką cnotkę niewydymkę!
Oczekujesz od innych wierności i bycia fair, a sama zachowujesz się jak.. – urwał, gryząc się w język. Spojrzał na
dziewczynę. Jej oczy były zaszklone, a wargi lekko uchylone. Wstrzymał powietrze
i bez słowa odwrócił się i odszedł.
- Louis..- szepnęła za nim. Nie odwrócił się. Opadła na schody
prowadzące do jej domu. – znowu?! – załamana schowała twarz w dłonie.
Po parunastu minutach, bezruchowego siedzenia na schodach skupiła się w
sobie i wróciła do mieszkania. Spojrzała na stolik, gdzie stały dwa kubki z
kawą. Poczuła jak do jej oczu napływają łzy. Opadła bezwiednie na kanapę,
chwyciła za telefon i wpatrywała się w zdjęcie, będące jej tapetą.
- dlaczego.. dlaczego znowu wszystko się pieprzy.. – szepnęła do siebie,
a z jej oczu popłynęła rzeka łez. Po chwili jednak, wstała i ruszyła do kuchni,
tam z szafki wyjęła dużą butelkę wódki i wróciła do pokoju. Otworzyła butelkę i
bez nalewania do jakiegokolwiek naczynia napiła się.
Godziny mijały, a Ana wciąż siedziała w tym samym miejscu, z kolejną
butelką w ręku, rozmazanym makijażem i włosami w totalnym nieładzie. Od tych
paru godzin nie mogła przestać płakać. To wpadała w rozpacz, to siedziała
bezczynnie, wpatrując się w jeden punkt, a łzy same spływały po jej czerwonych
policzkach.
Nagle rozdzwonił się jej telefon. Nie odebrała. Nie miała nawet siły
zrobić innego ruchu, niż podniesienie butelki. Ktoś po drugiej stronie nie
dawał za wygraną, bo dźwięk dzwonka nie ustępował. W końcu nie wytrzymała i
odebrała.
- słucham? – jej ton był daleki od miłego.
- An, co się dzieje? Lou wrócił do domu mega wkurwiony. – usłyszała głos
mulata
- dziwne, że twój przyjaciel od razu na mnie nie nakurwił! – krzyknęła do
słuchawki, upijając kolejny łyk wódki.
- co jest.. Ana. Powiesz mi co się do cholery miedzy wami stało? –
chłopak podniósł głos.
- jasne, ty też na mnie nakrzycz! Tylko do tego jesteście zdolni!? –
mówiła, czując rosnącą w niej złość.
- dziewczyno, o co ci chodzi? Nie wychodź z domu, zaraz będę. – rzucił
- nie trzeba. Dam sobie radę. – zaśmiała się z ironią i rzuciła
słuchawką.
Wstała i chwiejąc się poszła do kuchni po kolejną butelkę. Po drodze
zdjęła „przeszkadzającą„ jej bluzkę i spodnie. Wracając zasiadła na podłodze,
pod kanapą i otworzyła kolejną wódkę.
***
~ Zayn ~
Ubrał się i wybiegł z domu w ciągu pięciu minut. Pożyczył samochód od
Liam’a i paręnaście minut później parkował już pod domem dziewczyny.
Już od paru minut stał pod drzwiami jej mieszkania i dobijał się do nich
bez końca. Nie słyszał żadnej reakcji. Zdenerwowany i przerażony, postanowił
wyważyć drzwi. Kiedy wpadł do środka, jego oczom ukazała się leżąca na podłodze
Ana. W jednej ręce trzymała na wpół pustą butelkę, a w drugiej zapalonego
papierosa. Spała, a jej piękna twarz była brudna od rozmazanego makijażu.
- cholera, dziewczyno… - rzucił mulat, podbiegając do niej i gasząc
papierosa. klęknął obok i chwycił ją za ramiona, podnosząc. – Ana, obudź się! –
krzyczał, jednak bez żadnej reakcji. – kurwa, Ana! – teraz już trząsł ją za
ramiona.
- co… - usłyszał ledwo słyszalny bełkot dziewczyny.
- ile ty wypiłaś? Jesteś całkowicie nieprzytomna.. – mówił bardziej do
siebie niż do niej.
Dziewczyna spojrzała na niego, jak gdyby dopiero teraz
zorientowała się, że ktoś jest obok.
- Zayni..- szepnęła, po czym uśmiechnęła się i spróbowała przytulić
chłopaka. Niestety bezskutecznie. Butelka, którą mulat wyjął z jej ręki i
ustawił obok, przewróciła się i cała zawartość wylała się na podłogę – kurwa… -
rzekła i starała się wstać. Jej ruchy były pełne pożałowania i komiczne.
- Ana. Zostaw to. Chodź.. – szepnął do niej Zayn i wziął ją jednym
zwinnym ruchem na ręce i zaniósł do sypialni. – coś ty ze sobą zrobiła… -
pokręcił głową, przykrywając brunetkę.
To ja skomentuje jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńSzczerze? Przestraszylam sie jak na poprzednim przeczytalam 'Uwaga! Uwaga!' Ale dobrze, ze to tylko zmiana adresu.
Jeszcze raz chce napisac jak dobry jest to rozdzial i jak bardzo mnie ostatnio wpisy zadziwiaja. :)
Chce juz nowy! Kiedy nowy? :)