środa, 11 czerwca 2014

4.

Między naszą trójką panowała niezręczna cisza, podczas której mierzyłam Sarę morderczym spojrzeniem, a Lou spoglądał to na mnie, to na nią. Czułam jak moje policzki powoli różowieją ze złości. Otworzyłam drzwi i chwytając siostrę za nadgarstek, wciągnęłam ją do środka. Zanim jeszcze zamknęłam drzwi, wystawiłam przez nie głowę.

- Louis, przepraszam... Wybacz, że ten dzień tak się kończy, ale.. Przepraszam. - Rzuciłam cicho, spoglądając nieśmiało w jego zdziwione oczy.
- No dobrze. To do zobaczenia. - Rzucił, posyłając mi uśmiech.
- Do zobaczenia przystojniaku. - Sarah wychyliła się zza mojego ramienia i posłała chłopakowi buziaka.

Wepchnęłam ją z powrotem do środka i machając Lou, zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o nie, odetchnęłam i powoli uniosłam wzrok na siostrę. Stała w jednym miejscu, ze swoim cwaniackim uśmieszkiem i rozglądała się. Chwilę później ruszyła w stronę salonu i oglądała wszystkie pokoje po drodze. W głowie miałam całkowity mętlik. W jednej chwili czułam bliskość Lou, jego zapach, jego ciepło i błogość, która całkowicie mnie ogarnęła. W drugiej jednak chwili poczułam rosnącą złość i zdziwienie.

- Sarah! - Krzyknęłam, kiedy ona wcale nie miała zamiaru na mnie spojrzeć, ani się odezwać.
- No co tam? - Rzuciła, opadając na kanapę, ściągając buty i rozkładając się.
- Co ty tu do cholery robisz? Jak mnie w ogóle znalazłaś?
- Mam swoje sposoby maleńka. - Uśmiechnęła się, chwytając za figurkę kota, stojącą na małym stoliku. Podeszłam do niej i wyrwałam jej z rąk moją własność. Zacisnęłam na niej dłoń i spojrzałam na blondynkę.
- Czego ty ode mnie chcesz? Nasze drogi już dawno się rozeszły. Nie rozumiem po co to psujesz.
- Mam pewne powody.
- Jakieś kłopoty w raju? - Zaśmiałam się z ironią.
- Kiedy to moja mała siostrzyczka stała się taka niemiła? - Rzuciła, podnosząc się do pozycji siedzącej i wpatrując mi się prosto w oczy.
- Jesteś starsza dwie minuty, nie pozwalaj sobie. - Rzuciłam i ruszyłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam dużą butelkę wody i upiłam duży łyk. Potrzebowałam orzeźwienia.

- Sis, musisz mnie przenocować przez parę dni. - Usłyszałam i odwróciłam wzrok.
- A co, masz remont w swoim apartamencie? - Prychnęłam, zatrzaskując lodówkę i opierając się o blat.
- Można tak powiedzieć. Mam pewne problemy i mój menadżer kazał mi znaleźć sobie jakieś spokojne miejsce do ich przeczekania.
- Żartujesz sobie, prawda? Myślisz, że ci pomogę? Bez szans.
- An, nie przesadzaj. To tylko parę dni. - Zaczęła i podeszła do mnie. Ułożyła dłonie na moich ramionach i przeszyła mnie wzrokiem. - Mamy szansę na odnowienie naszych relacji maleńka. - Wyszeptała i uśmiechnęła się.


~*~

Przez kolejne dni chodziłam niesamowicie wściekła. I to nie tylko dlatego, że w moim życiu znów pojawiła się Sarah. Najbardziej wkurzało mnie to, że znów jej uległam. Ponownie nie potrafiłam jej odmówić, bo w przeciwieństwie do niej, mam jakieś serce, które mimo wszystko ją kocha. Codziennie chłopcy pytali mnie co się stało, dlaczego jestem taka drażliwa, dlaczego wciąż mi wszystko wypada z rąk. W końcu się przemogłam i opowiedziałam im o powrocie Sary. Oczywiście przy okazji, musiałam po raz setny przeprosić Louis'a.

- Mieszkacie razem? Ale wypas. - Stwierdził Harry, kiedy zasiadaliśmy w ich garderobie po udanym występie. 
- Nieprawda, żaden wypas. - Rzuciłam, podając Zayn'owi jego koszulkę. 
- A to dlaczego? Tak długo się nie widziałyście, nie chcesz odnowić..
- Nie, nie chcę. Bez niej było mi świetnie. - Przerwałam mulatowi. 
- Ana, skoro już mieszkacie razem, może..
- Nie Harry! - Przerwałam mu, a wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Chyba trochę za głośno to zrobiłam. Odetchnęłam i spojrzałam na lokowatego. 
- Zrozum, że robię to dla ciebie. Spotkanie z Sarą wcale nie wyszłoby ci na dobre. Znam ją i dobrze wiem jakie ma podejście do mężczyzn. Szczególnie przystojnych mężczyzn. Niestety od zawsze było tak, że podobali nam się ci sami kolesie. - Przerwałam na chwilę, wzdychając i kątem oka spoglądając na Lou - Boję się, że jeśli się poznacie, ona cię wykorzysta Styles. A tego bym nie chciała. - Wróciłam wzrokiem do Harry'ego i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił gest, ukazując swoje urocze dołeczki.

- To mówisz, że jestem przystojny? - Zaczął nagle, unosząc śmiesznie brwi. Westchnęłam głośno, a ręce opadły mi wzdłuż ciała. Pokręciłam głową z pożałowaniem i powróciłam na puchaty fotel, na którym leżały moje rzeczy. 


Kiedy wróciłam wieczorem do domu, przywitała mnie głośna muzyka i śmiechy. Zamknęłam drzwi, odłożyłam torebkę i ruszyłam w głąb mieszkania. Zanim zdążyłam jeszcze przekroczyć próg salonu, moja twarz spotkała się z wyjątkowo umięśnionym torsem. Spojrzałam w górę, trafiając na uśmiechniętą twarz jakiegoś kompletnie obcego kolesia. Moje oczy powiększył się do wielkości monet. Odsunęłam się i spojrzałam na niego pytająco.

- Jason. - Rzucił z uśmiechem, wyciągając rękę w moją stronę. Olałam jego gest i czując rosnącą w sobie złość, wyminęłam go, wchodząc do salonu. Na kanapie leżała naga Sarah i bawiła się paznokciami.
- Co ty do cholery wyrabiasz?! - Krzyknęłam. Spojrzała na mnie zdziwiona. - Co to za fagas?
- Coś ty taka nerwowa. - Zaśmiała się
- Coś nie tak? - Usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się gwałtownie w stronę chłopaka i zmierzyłam go morderczym wzrokiem.
- Ubieraj się i won z mojego mieszkania. - Rzuciłam i powróciłam wzrokiem do siostry. - Jak możesz robić z mojego mieszkania jakiś burdel?! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? W moim salonie.. Boże.. - Mówiłam, chodząc w tą i z powrotem.
- Nie przesadzasz trochę? - Stwierdziła Sarah, podnosząc się i powoli ubierając.

Parę minut później zostałyśmy same. Odetchnęłam ciężko i opadłam na kanapę. Moja siostra, jak gdyby nigdy nic zarzuciła na siebie koszulkę i ruszyła w stronę kuchni. Zanim jeszcze zniknęła za drzwiami zauważyłam co tak właściwie na siebie narzuciła.

- Ej! Chwila! Dlaczego zabrałaś moją koszulkę!? - Krzyknęłam, podążając za nią.
- Bo nie miałam niczego lepszego. A ten goryl jest zabawny. - Wzruszyła ramionami i otworzyła lodówkę.
- A mogłabyś z łaski swojej pytać o zgodę? To moja ulubiona koszulka. - Stwierdziłam.
- Jakby to miało jakieś znaczenie. Jesteśmy siostrami.
- To niczego nie tłumaczy.
- A dla mnie tłumaczy wszystko. - Ponownie wzruszyła ramionami i zasiadła przy stole z kanapkami.

Czułam w sobie coraz większą złość i zażenowanie. Ona miałam wywalone na dosłownie wszystko co do niej mówiłam. Nie sądziłam, że może być jeszcze bardziej denerwująca, a jednak. Wiedziałam, że dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Po raz ostatni zmierzyłam ją morderczym spojrzeniem i wyszłam z kuchni. Wzięłam bardzo długi prysznic i położyłam się z książką w ręku. Odpływanie w świat fantazji zawsze pomagało mi ze stresem, więc kiedy tylko zaczęłam czytać, poczułam się lepiej.  Niestety ta błogość nie potrwała długo. Zaraz usłyszałam zbyt głośno oglądany telewizor i śmiech. Odłożyłam książkę i przewróciłam oczami.

- Sarah! Jutro mam pracę! - Krzyknęłam.
- Sory! - Odkrzyknęła, zaśmiała się, ale przyciszyła.
Opadłam na poduszkę, wtulając twarz w błękitny materiał. Starałam się uspokoić, wytłumaczyć sobie, że to tylko na kilka dni. Że to nie potrwa wieczność. Że niedługo moje życie powróci do normalności.


~*~

Dni mijały, a ja miałam coraz więcej pracy. Jak się okazało bardzo dobrze sobie radziłam, Paul był ze mnie dumny, więc dawał mi jeszcze więcej zadań. Zaprzyjaźniłam się również z resztą ekipy. Cieszyłam się z tak dużego natłoku pracy, bo nie musiałam siedzieć w domu, a co za tym idzie, przebywać z siostrą. Moje relacje z chłopcami również były coraz lepsze. Po dwóch tygodniach mogłam nawet stwierdzić, że stali się moimi przyjaciółmi. Mimo, że minęło już tyle czasu od naszego spotkania, Lou ani razu nie zaprosił mnie na kolejne. Byłam tym poważnie zdziwiona i trochę zawiedziona. Nie mogłam jednak nic zrobić. Nie chciałam się narzucać. Czasem nawet myślałam, że ta sytuacja z moją siostrą trochę go odstraszyła. Nie zachowywał się jednak dziwniej niż zwykle. 


Pewnego dnia wróciłam do domu wyjątkowo wcześnie. Nie zastałam Sary, z czego bardzo się ucieszyłam. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w dresy i z miską chrupków, zasiadłam przed telewizorem. Wciągnęłam się w oglądany film, kiedy usłyszałam telefon. Odszukałam go pod poduszką i odebrałam, nie patrząc nawet na ekran.

- Słucham?
- No hej mała! - Usłyszałam w słuchawce męski głos.
- Um..
- Z tej strony Zayn. - Zaśmiał się, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- No cześć. Coś się stało? 
- Chcieliśmy z chłopakami zaprosić cię na wieczorek integracyjny. - Ponownie się zaśmiał, a w tle usłyszałam głosy chłopaków. - Co o tym myślisz?
- Myślę, że to nie jest wcale zły pomysł. - Stwierdziłam - Kiedy, o której i gdzie?
- Jak miło, że tak od razu się zgadzasz. - Rzucił tajemniczo.
- Teraz wydaje mi się, że to źle.. Mam się bać?
- Przestań! Przyjeżdżaj do nas, najlepiej o 18. 
 - No dobra. Mam coś przynieść? 
- Wystarczy, że przyniesiesz siebie. - Stwierdził, po czym zamilkł. Usłyszałam jak odetchnął i uśmiechnęłam się pod nosem.
- No dobra, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia! - Usłyszałam radosny śmiech piątki chłopaków i rozłączyłam się. Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze ponad trzy godziny. Wzruszyłam ramionami i zabrałam się za chrupki i kończenie filmu. Nawet się nie zorientowałam, kiedy do wyjścia zostały mi niecałe dwie godziny. W tym czasie Sarah zdążyła wrócić i mnie zdenerwować. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. 

- A gdzież to moja piękna się wybiera? - Rzuciła blondynka, kiedy ostatni raz przeglądałam się w lustrze. 
- Nie twój interes. - Odburknęłam i chwyciłam za torebkę. Zanim jeszcze wyszłam, ponownie zwróciłam się do siostry - Chciałabym zastać moje mieszkanie w dobrym stanie. - Rzuciłam krótko. Ona się zaśmiała, a ja powoli wyszłam z domu. 


Podążałam spokojnym krokiem ulicami miasta. Podziwiałam zachód słońca, wystawiając twarz na ciepły wiatr. Postanowiłam przejść przez Tamizę, więc skręciłam w małą uliczkę, która zaprowadziła mnie wprost na jeden z małych mostów. Kiedy się tam znalazłam, doznałam szoku. Ktoś siedział na metalowej barierce i delikatnie machał nogami. Wytężyłam wzrok i jak się okazało była to młoda dziewczyna. Przestraszyłam się, że za chwilę mogę być świadkiem samobójstwa, bo wcale nie wyglądało na to, by miała zamiar schodzić. Nabrałam powietrza w usta i bardzo wolnym krokiem, zbliżyłam się do nieznajomej. Wpatrywała się w rzekę, oddychając powoli, a z jej oczu płynęły pojedyncze łzy. Odetchnęłam i podeszłam jeszcze jeden krok bliżej. 

- Wszystko w porządku? - Rzuciłam. Dopiero po paru sekundach zorientowałam się jak głupie było moje pytanie. Nic nie jest w porządku, jeśli posuwa się do takich kroków. Skarciłam się w myślach i spojrzałam na dziewczynę. Odwróciła w moją stronę swoje zapłakane oczy. Jej twarz była całkowicie czarna od rozmazanego makijażu, oczy spuchnięte, a na wargach zaschnięta krew. 
- Odejdź. - Wyszeptała i odwróciła wzrok. 
- Wybacz, ale nie zostawię cię tutaj. - Stwierdziłam, robiąc kolejny krok w jej stronę. Poruszyła się niespokojnie i puściła jedną dłonią poręcz, którą trzymała do tej pory.  - Nie skacz, to nie ma sensu.
- To ma największy sens. - Odpowiedziała szybko. 
- To nigdy nie jest dobre rozwiązanie. - Zaczęłam ponownie, wciąż powoli zbliżając się coraz bardziej. - Jestem Ana. - Rzuciłam uśmiechając się. Spojrzała na mnie, a jej oczy powoli odzyskiwały blask. Posłała mi bardzo delikatny uśmiech. 
- Dlaczego to robisz? - Spytała w końcu.
- Co takiego?
- Dlaczego chcesz mnie uratować? - Przeszyła mnie wzrokiem. Dopiero wtedy zauważyłam, że ma wyjątkowo błękitne i wyraziste oczy.
- Bo tego potrzebujesz. - Odpowiedziałam, wciąż się do niej uśmiechając. 
- Ja już niczego nie potrzebuję. No może z wyjątkiem tego. - Wskazała na spokojną taflę rzeki. 
- Czy na pewno? Pozwól mi sobie pomóc. - Wyciągnęłam dłoń w jej stronę.
- Nie Ana. - Rzuciła, nawet na mnie nie patrząc. - Nie chce niczyjej pomocy. Nikt nigdy się o mnie nie martwił, czemu teraz miałoby się to zmienić? Nikt nie może mi pomóc - Odetchnęła. 
- Pozwól mi spróbować. Chwyć mnie za rękę. - Spojrzała na mnie, a ja poczułam ukłucie w sercu. W jej błękitnych oczach blask, który dostrzegłam bardzo powoli dogasał. W tamtym momencie zauważyłam w nich mnóstwo cierpienia i smutku. W tamtym właśnie momencie obiecałam sobie, że jej pomogę. Muszę. Bo nikt nie zasługuje na takie cierpienie. A ona musiała wycierpieć naprawdę sporo. Odetchnęła ponownie i delikatnie złapała moją dłoń. Poczułam ulgę i zaciskając rękę na jej chudym nadgarstku, pociągnęłam w swoją stronę. Chwilę potem obydwie stałyśmy na środku mostu. Ona przytuliła się do mnie, a ja objęłam ją szczelnie, czując jej szybki oddech. Po paru minutach, oderwała się ode mnie i spojrzała mi w oczy.

- Jestem Monika. Dziękuję.. - Wyszeptała.
- Miło mi poznać. - Uśmiechnęłam się. - Musisz odpocząć i trochę ochłonąć. Mam fajny pomysł. - 

Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Spojrzała na mnie pytająco. Ja jedynie objęłam ją ramieniem i ruszyłyśmy przed siebie. Już parę minut później, w których udało mi się nawet wyciągnąć z niej co nieco o niej samej, stanęłyśmy pod wielkim domem. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył Liam z szerokim uśmiechem. 

- Hej mała. - Zaczął, a jego wzrok zatrzymał się na dziewczynie, z którą przyszłam. Spojrzał na mnie pytająco.
- No witam. To Monika, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, że ją zabrałam. - Rzuciłam, całując chłopaka w policzek.
- No jasne, że nie. Liam - Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, która delikatnie ją uścisnęła. - Zapraszam do środka. - Uśmiechnął się i odsuwając się, wpuścił nas do domu. 


5 komentarzy:

  1. Jestem bardzo ciekawa tego, co się wydarzy.
    Louis musi się ogarnąć.
    Przecież on i Ana muszą być razem. Są dla siebie stworzeni.
    Może nie wszystko ułoży się szczęśliwie, ale przez chwilę może być miło.
    Jednak mam przeczucie, że siostrunia przyniesie dużo kłopotów.
    No to czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie wciąga <3
    Czekam na następny! Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam jej siostrę, ale z tym facetem to już lekkie przegięcie :)
    Widzę nowa postać :-D fajnie, ona pojawiła się tak na chwilę czy na stałe?
    Rozdział świetny i czekam na next xd
    Kocham mocno! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stałe. Nie dopuszczę, żebym zniknęła. To znaczy ta dziewczyna... xD

      Usuń