środa, 23 lipca 2014

9.

Nie mam pojęcia o której zasnęłam. Pamiętam tylko, że nie było mi łatwo. Usłyszałam cichy szept. Leniwie uchyliłam powieki. Monika siedziała po turecku, tuż obok mnie i wpatrując się ze zdenerwowaniem, starała się mnie obudzić. Spotkawszy się z jej wzrokiem, uśmiechnęłam się delikatnie, podniosłam do pozycji siedzącej i przetarłam twarz.

- Dzień dobry. - Rzuciłam lekko zachrypniętym głosem.
-Hej.. - Odpowiedziała cicho, bawiąc się palcami. - Słuchaj Ana, przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło. Nie wiedziałam co robić i..
- Przestań. - Przerwałam jej, układając dłoń na jej rękach. - Najważniejsze, że jesteś już bezpieczna.
- Dziękuję. - Posłała mi nikły uśmiech.
- Zawsze do usług mała. - Odwzajemniłam gest i zeszłam z łóżka. - Zrobię nam śniadanie. Na co masz ochotę?
Już kilka minut później stałam w kuchni przygotowując jajecznicę i tosty. Oczywiście o wszystkim zdecydowałam ja, bo Monika za bardzo się wstydziła. Kiedy ja przygotowywałam śniadanie, Ona brała prysznic.

- Widzę, że gotujesz. Mam nadzieję, że i o mnie pamiętasz. - Usłyszałam zachrypnięty głos. Nie musiałam się nawet odwracać, bo w krótkim czasie Sarah znalazłam się na blacie obok mnie. Nie odezwałam się, nawet na nią nie spojrzałam. Mówiła o czymś zawzięcie, a ja starałam się olewać jej głupie komentarze na temat mężczyzn, jej historie o podbojach seksualnych i o tym czego to nie brała ostatniej nocy.
- A ten Twój.. jak on ma? - Rzuciła nagle, bawiąc się nożem i patrząc na mnie znacząco.
- Louis, ale nie jest mój. - Dodałam szybko.
- Tym lepiej. - Uśmiechnęła się tajemniczo - Niezłe z niego ciacho. Chyba warto go spróbować. - Stwierdziła, oblizując wargę.
- Sarah. - Odwróciłam się gwałtownie, czując rosnącą w sobie złość. - Nie obchodzi mnie z kim się puszczasz i co robisz. Proszę cię tylko o jedno - odwal się od ludzi, z którymi pracuję. To cudowni faceci, a ja nie chce, byś spieprzyła im życie. - Mówiłam, patrząc jej w oczy. Miałam świadomość, że i tak to co powiem przejdzie jej obok uszu, ale może jednak coś zostanie w głowie. Naprawdę bałam się o chłopaków. Może byłam zbyt troskliwa, może nadopiekuńcza, ale dobrze wiedziałam jaka jest moja kochana siostrzyczka. Potrafi wykorzystać zaufanie, wziąć to czego chce i porzucić człowieka jak zwykłą, zużytą szmatę.

Śniadanie zjadłyśmy we trzy, w całkowitej ciszy. Sarah przypatrywała się Monice, a ja modliłam się w duchu, by nie zaczęła jej o wszystko wypytywać. Moja siostra jest strasznie uparta i ciekawska. Gdyby zaczęła dociekać co Monika robi w moim mieszkaniu, mogłoby się to skończyć niefajnie.

- Dobra, ja wychodzę do pracy. - Rzuciła Sarah, wstając i odkładając talerz do zmywarki.
- Pracy? Słyszałam, że masz wakacje. - Spojrzałam na nią ze zdziwieniem.
- Każde wakacje muszą się kiedyś skończyć.
- To znaczy, że się w końcu wyprowadzasz? - Spytałam z nadzieją.
- Żartujesz siostrzyczko? - Uśmiechnęła się szeroko, poprawiając włosy. - Za dobrze nam razem. - Stwierdziła i wyszła z kuchni. Opadłam na oparcie krzesła, mrużąc oczy i pocierając twarz. W tamtym momencie czułam rosnące w sobie poirytowanie. Nie rozumiałam jak kiedyś mogłyśmy się tak dobrze dogadywać, skoro teraz każdy jej gest tak cholernie mnie denerwuje.

- Coś się stało? - Usłyszałam zachrypnięty głos Moniki. Odetchnęłam i spojrzałam na nią ze sztucznym uśmiechem.
- Wszystko okej. Może masz ochotę na kawę? I może chciałabyś opowiedzieć mi.. - Nie dokończyłam, widząc reakcję dziewczyny. Spuściła wzrok i bawiła się palcami. - Przepraszam, nie chciałam być wścibska. Jeśli będziesz chciała, to mi opowiesz. - Stwierdziłam, podnosząc się i ruszając w stronę zmywarki.
Wspólnie posprzątałyśmy po śniadaniu. Wzięłam szybki prysznic i dołączyłam do siedzącej w salonie Moniki. Opadłam na kanapę, tuż obok niej. Ułożyłam laptopa na kolanach i zajęłam się sprawami organizacyjnymi. Monika przerzucała kanały, a ja układałam plany Chłopaków na kolejne dni. Poczułam jej głowę na ramieniu. Przyglądała się temu co robię, raz na jakiś czas pytając o coś konkretnego. Monika była taka jak ja. Gdyby nie mój wielki, całkowicie dziwny sen, też nie znałabym Chłopaków. Odłożyłam laptopa i pogrążyłyśmy się w zagorzałej dyskusji na temat muzyki i twórczości chłopaków. Poleciłam kilka kawałków, opowiedziałam o krótkiej współpracy z nimi. Później zaczęłyśmy jedynie obgadywać każdego z nich.
Wyjątkowo dużo słyszałam o Niall'u. Dziewczyna udawała, że nic się nie dzieje, ale powiedzmy sobie szczerze - bardzo często widać, kiedy dwie osoby czują do siebie "miętę". Tak właśnie było w przypadku tej dwójki. Nagle usłyszałam telefon. Odrzuciłam laptopa, a Monika złapała go w ostatniej chwili. Komórkę odnalazłam pod łóżkiem w sypialni. Wciąż nie wiem jakim cudem udało mi się go usłyszeć. Odebrałam w ostatniej chwili, opadając z powrotem na kanapę.

- Słucham?
- Cześć mała. - Słysząc ten głos, moje serce zaczęło bić mocniej, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Monika spojrzała na mnie pytająco, a ja kontynuowałam.
- No hej Louis. Coś się stało?
- Od razu coś się stało. - Zaśmiał się - Dzwonie, bo chciałem spytać czy nie miałabyś ochoty wyskoczyć gdzieś dzisiaj wieczorem? - Spytał, a ja zatrzymałam powietrze w ustach. Sama nie wiem dlaczego, ale byłam w lekkim szoku. Szok ten jednak szybko minął, a na jego miejsce wstąpiło podniecenie. Uśmiechnęłam się szerzej i spojrzałam na wciąż zdziwioną Monikę. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że nie mogę jej zostawić.
- Wiesz Lou.. Bardzo chętnie, ale nie mogę.. - Zaczęłam cicho, wypuszczając powietrze z ust.
- Dlaczego?
- Jest u mnie Monika, nie mogę..
- Przestań. - Przerwała mi dziewczyna, uśmiechając się. - Umów się z nim. - Szepnęła, poruszając śmiesznie brwiami.
- Ale..- Pokręciłam głową, patrząc na nią ze zdziwieniem. Zabrała mi telefon, porozmawiała chwilę z Louis'em i oddała mi moją własność. - Co ty..

- Spotykacie się za trzy godziny. Lou tu wpadnie. - Uśmiechnęła się szeroko, chwytając w rękę pilota.
- Ale co z tobą? Przecież cię nie zostawię.
- Dam sobie radę.
- Mam pomysł. - Spojrzałam na telefon. Odblokowałam go i już kilka sekund później słyszałam sygnał. - No cześć Niall. - Zaczęłam, szczerząc się do Moniki. Ustaliłam z nim, że zajmie się dziewczyną. Ustaliłam wszystkie szczegóły i rozłączyłam się.
- Jesteś okropna. Nie potrzebuję niańki. - Stwierdziła, zakładając ręce na klatkę piersiową i robiąc obrażoną minę.
- Myślę, że akurat ta niańka ci się spodoba. - Zaśmiałam się, odkładając telefon.

~*~

Stanęłam przed lustrem, przyglądając się swojemu odbiciu. Przejechałam dłońmi po brzuchu i biodrach. Wciąż nie mogłam zrozumieć dlaczego niby miałam się tak elegancko ubrać. Kompletnie to do mnie nie pasowało. Biała dopasowana sukienka na ramiączka, która kończyła się nad kolanami. Spojrzałam na odbicie Moniki.

- Jesteś pewna, że to nie przesada? - Spytałam, krzywiąc się.
- Jestem pewna, że wyglądasz prześlicznie. - Posłała mi uroczy uśmiech, podeszła i poprawiła moje włosy. Nagłe rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Odetchnęłam i wyszłam z pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi, w progu stanął niesamowicie przystojny, elegancko ubrany chłopak. Szara koszula z podwiniętymi rękawami i ciemne rurki. Zlustrowałam go całego, trafiając w końcu na błyszczące oczy.

- Cześć. - Rzuciłam cicho.
- No cześć piękna. - Uśmiechnął się zawadiacko, oblizał subtelnie dolną wargę i zrobił krok w moją stronę. Kiedy znalazł się blisko mnie, poczułam intensywny zapach jego niesamowicie męskich perfum. Spojrzałam w górę, a sekundę później zostałam obdarowana soczystym buziakiem w policzek.
- Mogłabym wiedzieć gdzie mnie zabierasz? - Spytałam, kiedy wyszliśmy na ulicę i podążaliśmy w tylko jemu znanym kierunku.
- A musisz wszystko wiedzieć? - Spojrzał na mnie kątem oka, uśmiechając się.
- Nie wszystko, ale..
- Ufasz mi? - Zatrzymał się gwałtownie, stanął na przeciwko mnie i przeszył wzrokiem.
- Czasem się boję, ale w sumie to ufam. - Rzuciłam cicho. Posłał mi szeroki uśmiech, przeczesał dłonią włosy i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Jak się okazało, Louis zabrał mnie do ekskluzywnej i chyba najdroższej restauracji w mieście. Przez pierwsze minuty, kiedy zasiadłam przy stoliku, rozglądałam się ze zdenerwowaniem. Bałam się, że popełnię jakąś gafę. Nie nadawałam się do takich miejsc. Jednak jego zachowanie i głupie żarty, sprawiły, że bardzo szybko się rozluźniłam. Po kolacji, postanowiliśmy zrobić sobie długi spacer. Zamiast zamawiać taksówkę, wracaliśmy do domu na piechotę. Całą drogę rozmawialiśmy. Z każdą kolejną minutą dowiadywałam się o nim coraz to ciekawszych rzeczy. Poznawałam go coraz lepiej, dzięki czemu lubiłam go coraz bardziej. Wkroczyliśmy na most, przechodząc przez rzekę. Spojrzałam na chłopaka, czując, że moje nogi długo nie wytrzymają. Zaśmiał się, ale kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Skręciliśmy w prawo, by w krótkim czasie znaleźć się w alejce. Po jednej stronie, na całej długości deptaka stały ławki, po drugiej stronie była metalowa barierka. Dawno nie byłam w tym miejscu, więc z ogromnym uśmiechem ruszyłam w stronę barierek, pociągając za sobą chłopaka.

Stanęliśmy przy barierce i obserwowaliśmy spokojną taflę Tamizy, w której odbijały się światła miasta. Czułam jego intensywny zapach. Nie potrafiłam powstrzymać się od zaciągania się nim. Oboje ułożyliśmy dłonie na metalowej barierce. Panowała cisza, przerywana odgłosami miasta. Spojrzałam na jego profil. Był niesamowity, jego kilkudniowy zarost, lazurowe oczy, których blask widziałam nawet w takiej ciemności. Wstrzymałam oddech, kiedy oblizał dolną wargę. Odwróciłam głowę i zmrużyłam oczy, starając się doprowadzić swoje myśli do normalności. Nagle poczułam jego dużą, ciepłą dłoń na swojej. Spojrzałam w dół, a on splótł nasze palce, wciąż patrząc przed siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzał na mnie z poważną miną. Uniosłam brew pytająco. Odsunął się od barierki i stanął tuż za mną. Objął mnie całym sobą. Czułam jego tors na swoich plecach, jego ciepło, jego oddech na karku i jego zapach, który sprawiał, że podświadomie czułam się niesamowicie bezpiecznie i błogo. Objął mnie w pasie, układając nasze dłonie na moim brzuchu. Drugą ręką odsunął moje włosy, a sekundę później czułam jego gorące pocałunki na szyi. Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć. Nie byłam w stanie. Zamknęłam oczy, a głowę oparłam na jego ramieniu. Ścisnął delikatnie nasze dłonie, muskając kciukiem wierzch mojej. Jego usta błądziły po mojej skórze. Poczułam jak gęsia skórka wkrada się na całe moje ciało. Oblewa każdy jego skrawek. Przyciągnął mnie bliżej. Wstrzymałam oddech, kiedy jego ciepłe wargi dotarły do moich ramion. Całował każdy skrawek mojej skóry, a ja rozpływałam się, czując niesamowicie wielką falę gorąca zalewającą moje wnętrze. Nagle oderwał się ode mnie i jednym ruchem przekręcił mnie przodem do siebie. Chwycił moją
twarz w dłonie i spojrzał w oczy. Kciukami potarł moje policzki i uśmiechnął się tak pięknie, jak jeszcze nigdy. Ponownie otworzyłam usta, by coś powiedzieć. Ponownie nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Zbliżył twarz i pocałował mnie w czoło. Później to samo zrobił z moim nosem, policzkami. Wplótł palce w moje włosy i zaczął bardzo delikatnie całować moje powieki. Oplotłam ręce wokół jego szyi, rozchyliłam wargi, wypuszczając subtelnie powietrze. Każda sekunda dłużyła mi się w nieskończoność. Jego obecność, jego zachowanie sprawiały, że pragnęłam, by ten moment trwał wiecznie. W tamtym momencie już wiedziałam. Wiedziałam, że mogłabym zrobić dla niego wszystko. To dziwne uczucie, które towarzyszyło mi do tej pory bardzo powoli zmieniało się w coś pięknego. Uchyliłam powieki i spojrzałam w błękit jego oczu. Przygryzłam wargę i uśmiechnęłam się lekko. Ucałował kąciki moich ust.

- Louis.. - Zaczęłam, jednak nie dał mi dokończyć. Zatopił dłonie w moich włosach, całując mnie namiętnie. Z początku bardzo delikatny i nieśmiały pocałunek, z każdą sekundą przeradzał się w coś coraz bardziej wyjątkowego. Całował mnie coraz czulej, przypierając do zimnej barierki. Wzdrygnęłam się, a sekundę później poczułam jak tracę grunt pod stopami. Oplotłam nogami jego biodra, a on odsunął mnie od barierki, przytulając mnie tak szczelnie, jakby chciał ochronić mnie przed całym światem. Ale to przecież śmieszne. Przecież to On był całym moim światem. Od tamtego momentu, na zawsze.

3 komentarze:

  1. Wow.....
    No, tego się nie spodziewałam.
    Niall jako niańka. Czy tylko mi wydaje się, że to nie jest za dobry pomysł?
    Louis i Ana. No nie powiem. Bardzo mi się to spodobało. Tylko znowu mam jakieś głupie przeczucia.
    Czuję, że Sarah namiesza w ich relacjach.
    No to czekam na next.

    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, świetny, świetny. ! *-*
    I ja również mam to dziwne przeczujcie. xd
    Oczywiście czekam na następny. *-*
    I zapraszam do mnie, jest to inny rodzaj bloga ale mam nadzieję że się spodoba. ;)))
    http://believeinyourdram.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny ! dawaj szybko next!!

    OdpowiedzUsuń