Kilka minut po tym, jak Ana wyszła, z Louis'em, w drzwiach stanął Niall. Szeroko uśmiechnięty, z błyszczącymi oczami wpatrywał się we mnie bez słowa. Zaprosiłam go do środka, czując się nieco niepewnie. Przywitał się ze mną, całując mnie w policzek i wszedł, rozglądając się po całym mieszkaniu. Najwidoczniej jeszcze tu nie był. Przechadzając się po pokojach, wciąż coś do mnie mówił. Nie byłam w stanie powstrzymać się od śmiechu, kiedy próbował używać inteligentnych słów by opisać swoje emocje i wrażenia.
- No dobra, zbierajmy się. - Rzucił nagle.
- Słucham? - Uniosłam brew, patrząc na blondyna.
- Mam trochę inne plany, niż siedzenie w domu. - Uśmiechnął się uroczo.
- Ale nie wiem czy tak mogę, bo..
- Spokojnie, wszystko już ustalone. - Przerwał mi, siadając na kanapie. - Porywam cię na mały spacer i oczywiście obiad. - Wytłumaczył, oblizując się. Wzruszyłam ramionami, ruszyłam do kuchni, gdzie zostawiłam karteczkę dla Sary. Ana opowiadała, że jej siostra jest specyficzna, że nie warto się nią przejmować, ale ja tak nie potrafiłam. Poprawiłam włosy, przeglądając się w dużym lustrze wiszącym w przedpokoju i ruszyłam za Niall'em.
Szliśmy spokojnymi ulicami miasta, rozmawiając i śmiejąc się. Blondyn nie potrafił przestać się wygłupiać i stroić dziwnych min, przez co ja nie potrafiłam przestać się śmiać. Obeszliśmy cały park, przeszliśmy brzegiem Tamizy. Pod koniec spaceru dało się dosłyszeć coraz głośniejsze jęki Niall'a. W końcu złapał mnie za rękę i pociągnął do swojej ulubionej knajpki. Sposób w jaki jadł przypominał mi biedne dziecko, które nie jadło co najmniej pół roku. Zamiast zająć się swoim daniem, znalazłam sobie lepsze zajęcie, to jest - obserwacja niesamowicie szczęśliwego blondyna. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam nikogo tak bardzo ucieszonego. Patrzyłam na jego uśmiech, błyszczące oczy i czułam jak w moim brzuchu dzieją się dziwne rzeczy. Spuściłam wzrok, jednak to w niczym nie pomogło. Wciąż czułam zapach jego perfum, który nagle zaczął mi się niesamowicie podobać. Zacisnęłam powieki, potrząsnęłam subtelnie głową i odetchnęłam.
- Wszystko okej? - Usłyszałam radosny głos chłopaka. Uniosłam głowę, trafiając na głęboki błękit jego oczu.
- Tak, okej. - Posłałam mu krótki uśmiech i wróciłam do grzebania w swoim talerzu. - Chcesz skończyć? - Spytała, czując, że na pewno już nic więcej nie przełknę. Niall spojrzał na mnie, robiąc wielkie oczy i pokiwał szybko głową.
- Już niesamowicie cię uwielbiam. - Rzucił szybko i przysunął talerz do siebie. Zaśmiałam się, chwyciłam za szklankę z sokiem i upiłam łyk, wciąż obserwując blondyna.
~*~
- Patrz, Niall i Monika. - Wskazałam w dół
- No, no... - Ułożył brodę na moim ramieniu i spojrzał z zaciekawieniem. Skierowałam wzrok na wciąż śmiejącą się parę. Nagle Niall chwycił dziewczynę za rękę i przyśpieszyli kroku.
- Ciekawe gdzie im się tak śpieszy. - Rzuciłam.
- Horan pewnie zgłodniał. - Stwierdził Louis, po czym obydwoje się roześmialiśmy.
- Chodźmy do nich..- Odepchnęłam się od barierki i zrobiłam krok w stronę schodów. Poczułam jak chłopak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie. Moje dłonie zatrzymały się na jego torsie. Uniosłam głowę w górę, patrząc mu w oczy.
- Nie przeszkadzajmy im. - Szepnął, po czym wbił się w moje usta. Ułożyłam dłonie na jego rozgrzanych
policzkach, zmrużyłam oczy i wczuwałam się w tamtą chwilę. Oderwał się od moich ust, posłał tajemniczy uśmiech i pociągnął za rękę w tylko jemu znanym kierunku. Zatrzymaliśmy się przy małym skwerze. Wszędzie mnóstwo drzew, ławek. A to wszystko oświetlone słabym światłem małych, staroświeckich latarni. Spojrzałam pytająco na Louis'a. Nawet się nie odwrócił. Oblizał wargę i ruszył w stronę drzew, pociągając mnie za sobą.
- Louis, co ty wyprawiasz? - Dopytywałam, jednak bez żadnego odzewu. Dotarliśmy do najbardziej ukrytego drzewa. Popchnął mnie na nie i bardzo powoli zbliżył się do mnie, układając dłonie na moich biodrach.
- Lou, co ty.. - Wbił się w moje usta, przypierając bardziej do pnia. Jego dłonie błądziły po moim ciele, a ja czułam jak wszystkie moje wnętrzności wariują. Zmrużyłam oczy, kiedy jego dłoń, bardzo powoli zbliżała się do mojej piersi. Już miał ułożyć na niej rękę, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Przestraszyłam się i odepchnęłam od siebie chłopaka, który spojrzał na mnie z dziwną miną. Telefon nie przestawał dzwonić, a ja drżącymi rękoma próbowałam wyjąć go z torebki. W końcu udało mi się go znaleźć i odebrałam, patrząc ukradkiem na Louis'a. Przeczesał dłonią włosy, otarł kciukiem kącik ust i zakładając ręce na klatkę piersiową, oparł się o drzewo.
- Słucham?
- No witam. - Usłyszałam znajomy głos. Znów zapomniałam spojrzeć kto właściwie się do mnie dobijał.
- Paul?
- Owszem. Przeszkadzam? - Spytał, kiedy mój głos odrobinę zadrżał.
- Jasne, że nie. Coś się stało? - Odwróciłam się plecami do chłopaka, bo patrzenie na jego subtelne zachowanie sprawiało, że nie mogłam skupić się nawet na tym co mówię.
- Dzwonie w sprawie jutrzejszego koncertu charytatywnego. Chciałbym, żebyś pojawiła się na miejscu trochę wcześniej. Słyszałem, że techniczni są nie bardzo ogarnięci, więc trzeba wszystkiego dopilnować. Zrobiłbym to sam, ale niestety mam sprawy rodzinne, których nie mogę odpuścić.
- No jasne szefie. - Rzuciłam z lekkim uśmiechem.
- To do zobaczenia. - Zaśmiał się i rozłączył.
Odchrząknęłam i odwróciłam się w stronę Louis'a. Patrzył na mnie, nawet nie mrugając. W pewnym momencie odepchnął się od drzewa, podszedł wolnym krokiem, ułożył dłonie na moich biodrach i uśmiechnął się zawadiacko. Otworzyłam usta, jednak jedyne co zrobiłam to ciche wypuszczenie powietrza. Nie byłam w stanie się odezwać, patrząc w jego niebieskie oczy i czując jego ręce na swoim ciele. Poczułam jak bardzo powoli zjeżdża na moje pośladki.
- Przestań... - Wyszeptałam i odsunęłam się. - Musze iść..
- Przepraszam. - Rzucił, przecierając twarz. - Nie powinienem tego robić. Chodźmy. - Wyciągnął dłoń w moją stronę i uśmiechnął się uroczo. Odetchnęłam, poprawiłam sukienkę i złapałam jego dłoń.
Szliśmy w milczeniu, jednak nie czułam zakłopotania. Ściskał co chwilę moją dłoń, uśmiechając się. Kiedy dotarliśmy pod mój dom, stanął przede mną i złapał drugą dłoń.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego co zaszło. - Zaczął cicho, uciekając wzrokiem.
- Oj Louis. - Pokręciłam głową z uśmiechem. - Do zobaczenia. - Stanęłam na palcach i ucałowałam go w policzek.
- Serio? - Uniósł brew z rozbawieniem.
- No ale o co chodzi? - Spytałam. On jedynie pokręcił głową, nachylił się i wbił się w moje usta, wplatając palce we włosy.
~*~
Oh, you capture my attention
Carefully listening,
Don't wanna miss a thing,
Keeping my eyes on you
Got me on my toes.
Wow...
OdpowiedzUsuńLou taki zaborczy haha
Nie no, żart.
Niall i Monika ♥
Pasują do siebie.
Dominika
PS. Na blogu o Larry'm pojawił się nowy rozdział :)
Wiesz, że uwielbiam nano od samego początku, a tą część to już w ogóle. I to nie dlatego, że tu jestem! :D Oczywiście wiesz też, że rozdział krótki i powinny być dłuższe, ale mimo wszystko... kocham tego bloga i Ciebie. <3
OdpowiedzUsuńNo i fajnie xd między Lou a Aną jest tak jak powinno być czyli słodko i romantycznie :-D jestem ciekawa co wymyśli jej siostra, bo na pewno coś wymyśli, prawda? Po co ja pytam, wredna siostra to dużo komplikacji, które uwielbiasz :-D
OdpowiedzUsuńKocham mocno <3
Uwielbiam. <3 *-*
OdpowiedzUsuńhttp://believeinyourdram.blogspot.com/
genialny blog, c zekam na next:)
OdpowiedzUsuńkiedy next? to jest mega! uwielbiam ten rozdział.
OdpowiedzUsuń