wtorek, 22 kwietnia 2014

80. "Odkąd Cię kocham zawsze byłeś. I przedtem też. Bo tak naprawdę to nie było „przedtem” przed Tobą. "

Krzątałam się w kuchni, przygotowując chłopakom coś do jedzenia. Zostałam oczywiście sama, bo Frank przyciągnął uwagę wszystkich swoich szalonych wujków i ojca. Właśnie starałam się sięgnąć do najwyższej półki, kiedy usłyszałam czyjś śmiech. Odwróciłam się z groźną miną. Niall opierał się o framugę i przyglądał mi się uważnie.

- i z czego się cieszysz? - posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- bo to zabawnie wygląda. Jesteś taka malutka - stwierdził podchodząc bliżej
- sam jesteś malutki. - udałam obrażenie i ponownie wspięłam się na palce, by dosięgnąć szafki.
- może pomogę. - zaśmiał się, po czym zdjął potrzebną mi rzecz.
- nie wiem gdzie Louis miał mózg urządzając kuchnie. chyba wszystko robił pod was. - stwierdziłam pokazując blondynowi język
- mnie to pasuje. - wyszczerzył się i zwrócił w kierunku lodówki.
- nie podjadaj, bo zaraz kolacja.
- ale jestem głodny. nie wytrzyma..
- nie gadaj, tylko mi pomóż. - przerwałam mu, pociągając go za rękę. Parę minut później wnosiliśmy już dwie miski z makaronem do wielkiego salonu, w którym panowała kolejna, bezsensowna bitwa. Zapewne to mój ukochany ją zainicjował. Jedynie Liam siedział zażenowany i wpatrywał się w przyjaciół.

- jedzenie! - krzyknął blondyn i od razu zasiadł przy stole. Miałam nadzieję, że pomoże mi z resztą, jednak był chyba zbyt głodny.

- pomóc? - usłyszałam za plecami.
- byłabym wdzięczna. - posłałam Zayn'owi uśmiech. 

Dzięki pomocy mulata w końcu mogłam usiąść z małym przy stole. Panowie rzucili się na jedzenie jak gdyby byli głodzeni przez niewiarygodnie długi czas. Tak naprawdę to powinnam się już do tego przyzwyczaić, jednak wciąż nie mogłam w to uwierzyć. 

Po paru godzinach musiałam wygonić moich kochanych przyjaciół, bo nadeszła pora usypiania Frank'a. Pożegnałam się z nimi czule i ruszyłam do sypialni. Zanim jeszcze wyszłam z pokoju, zauważyłam jak Louis rozmawia o czymś z Zayn'em. Byłoby to całkowicie normalne, gdyby nie rozmawiali szeptem i nie rozglądali się na boki. 

- Lou? Zayn? coś się stało? - spytałam w końcu. 
- nic kochanie. - rzucił szybko brunet, wyszczerzając się do mnie. Objął mnie ramieniem i pożegnawszy się z przyjacielem, zamknął drzwi.

- Loui, co ty kombinujesz? - rzuciłam, kiedy wchodziliśmy do sypialni.
- dlaczego od razu podejrzewasz takie rzeczy? nie można pogadać z przyjacielem? - opadł na łózko, ściągajac koszulkę. Miałam mu coś odpowiedzieć, jednak widok jego nagiego torsu wprawił mnie o chwilę zamyślenia. Tyle razy już go widziałam, jednak wciąż działał na mnie niesamowicie mocno. 

- ja wiem, że masz na mnie ochotę. ale najpierw wypadałoby ululać małego - wyszczerzył się, wyciągając mnie z mojego własnego świata. Prychnęłam i pokazując mu język, ruszyłam do łóżeczka małego. 


***

Kolejny dzień na planie teledysku. Wszystko szło bardzo fajnie, nawet pogoda dopisywała. Niestety, kiedy nadeszła pora na scenę, którą chłopcy mieli kręcić wieczorem, rozpadał się okropny deszcz. Schowałam się z małym w jednej z bram. Tym razem udało mi się panować nad niesamowitym, wokalnym talentem naszego syna. Mimo wszystko, chłopcy mieli okropny ubaw. 

Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek zazdrosna o starszą kobietę. W scenach, które chłopcy kręcili z miłymi, starszymi paniami Louis bardzo się wczuwał, przez co nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Muszę stwierdzić, że te właśnie sceny były najlepsze. Szczególnie kiedy pozwolono chłopakom wsiąść na małe skuterki, na których wcześniej jeździły owe panie. Wtedy dopiero zaczęła się prawdziwa zabawa. Miałam pewne wątpliwości co do wieku i normalności wszystkich. Nigdy nie widziałam tak dobrego ubawu z jazdy na czymś takim. Jakby każdy z nich dostał małpiego rozumu, lub umysłowo wrócił do przedszkola. W niektórych momentach musiałam aż zakrywać Frank'owi oczy.

- lepiej żebyś nie widział poczynań swojego ojca. - stwierdziłam, widząc jak po raz kolejny Louis wjeżdża na Niall'a. 

Z każdą minutą ulewa robiła się coraz większa. Nikomu to jednak nie przeszkadzało. Wszyscy świetnie się bawili. Nie będę wspominała o chłopakach, bo dla nich kręcenie jakiegokolwiek teledysku to najlepsza zabawa na świecie. 


Kiedy wróciliśmy po wszystkim do domu, wysłałam wciąż roześmianego Louis'a do łazienki. Był całkowicie przemoknięty i bałam się, że będzie chory. On jednak nie przejmował się niczym, prócz ciągłego gadania o teledysku. 

- Louis! won do łazienki! - krzyknęłam w końcu- albo będziesz grzeczny albo będę musiała zachować się jak twoja matka! - chłopak nic sobie nie robił z mojego bulwersu. Tańczył na środku pokoju i uśmiechał się do mnie radośnie. 

- Tomlinson! bo sama cię rozbiorę! - krzyknęłam. W jednej sekundzie znalazł się tuż przede mną. Czułam jego szybki oddech i zapach jego perfum zmieszany z zapachem deszczu. 

- jestem cały twój mała. - wyszczerzył się i ułożył dłonie na moich biodrach.
- a ty wciąż o jednym..- pokiwałam głową. Chwyciłam za jego koszulkę i ściągnęłam ją. Miałam wrażenie, że szeroki uśmiech nie znika z jego twarzy.

- jeszcze spodnie kochanie. - rzucił
- masz rączki to sobie poradzisz, ja muszę isć do Frank'a. - pokazałam mu język i wręczyłam mu jego mokrą koszulkę. 


***

Kilka dni później w końcu zakończyliśmy kręcenie teledysku. Wszystko wyszło niesamowicie i byłam dumna z każdego z chłopców. Ponieważ Paul poprosił mnie o załatwienie czegoś ważnego musiałam zostawić małego z Louis'em. Będę szczera - trochę się tego bałam. Ale przecież to jego ojciec. Małemu nic nie grozi. Przynajmniej sama siebie do tego przekonywałam.

Do domu wróciłam wieczorem. Wysiadłam z samochodu przed naszym domem i zaskoczyła mnie prawdziwa cisza. Zdumiona, ruszyłam w stronę drzwi. W przedpokoju panowała kompletna cisza. W tle było jedynie słychać coś na podobieństwo muzyki. Rozebrałam się i ruszyłam głębiej. 



Kiedy weszłam do salonu, doznałam ogromnego szoku. Świeczki stojące w różnych miejscach i nadające nikłe światło w pomieszczeniu, piękna piosenka w tle i Louis, stojący na środku pokoju i uśmiechający się w moją stronę. 

- co tu jest grane? – spytałam cicho, podchodząc do chłopaka.
- chciałem wykorzystać wolny wieczór. Tak dawno nie mieliśmy okazji spędzić czasu tylko i wyłącznie ze sobą.
- gdzie Frank?
- Zayn i Jo się nim zajmują. Przestań na chwilę myśleć o małym. Chodź. – uśmiechnął się i pociągnął mnie delikatnie za rękę. 

Objął moje biodra i przyciągnął do siebie. zaczęliśmy się powoli ruszać, w rytm piosenki. Odetchnęłam i zetknęliśmy się czołami, wpatrując się sobie w oczy. Nie było pośpiechu, nie było płaczu, hałasu. Była jedynie wolna muzyka, blask świec i jego obecność. Tak bardzo kochałam jego cudowny zapach. Zaciągnęłam się nim i z niewiadomych mi powodów z moich oczu poleciały łzy. Kiedy Louis się zorientował, odsunął twarz od mojej i chwytając ją w swoją dłoń, wytarł kciukiem strumyki powolnie spływające z moich oczu. Ucałował mnie w usta i przyciągnął do siebie najbliżej jak tylko mógł. Oplotłam ręce wokół jego szyi i zbliżyłam twarz do jego.


- kocham cię niewyobrażalnie mocno. – wyszeptał po chwili – jesteś całym moim światem. Chciałbym by ten moment trwał wieki.
- Louis.. – spojrzałam w jego oczy. Uwielbiałam ich wesoły blask, cudowny kolor i głębie. W tym momencie uświadomiłam sobie jak cholernie bardzo go kocham. Nie pamiętałam już czasów sprzed naszego poznania. Nie pamiętałam tych złych sytuacji, które miedzy nami zaistniały. Dla mnie liczyło się jedynie tu i teraz.

 - Odkąd Cię kocham zawsze byłeś. I przedtem też. Bo tak naprawdę to nie było „przedtem” przed Tobą. – wyszeptałam mu do ucha, po czym delikatnie ucałowałam jego rozgrzany policzek. Przyciągnął mnie do siebie i objął. Zrobił to tak mocno i tak szczelnie, jakby chciał mnie ochronić przed całym światem. Wtulił twarz w moje włosy i odetchnął powoli, a ja poczułam jak się uśmiecha.

- jesteś najcudowniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałem. Wiem, że to nie kwestia posiadania, ale cieszę się, że jesteś tylko moja. Że największy skarb świata jest właśnie tutaj, obok mnie. – mówił cicho, a ja czułam jak całe moje ciało wypełniają przyjemne ciarki.

Tańczyliśmy powoli, nie odrywając się od siebie ani na moment. Nigdy nie posądziłabym Louis’a o taki romantyzm. Nigdy nie spodziewałabym się, że zorganizuje tak piękny wieczór. Cholernie się cieszyłam, że jesteśmy razem. Że go mam. Że jest moim oparciem, moim szczęściem. Całym moim życiem. 


Czułam na swoich biodrach jego dłonie, czułam pod swoimi ustami jego gorące ciało. Nie potrafiłam nacieszyć się tym momentem. Nie potrzebowałam niczego innego. Nigdy nie czułam się tak cholernie szczęśliwa. Warto było wycierpieć tyle, by w końcu poczuć prawdziwą miłość. 


+18.

Nagle poczułam Jak Louis podnosi głowę. Chwycił moją twarz w dłonie i złożył na moich wargach gorący pocałunek. Chwilę potem straciłam grunt pod nogami. Zaniósł mnie do naszej sypialni, nie zaprzestając całowania. Ułożył mnie na łóżku z taką delikatnością, jak gdybym była z porcelany. Kiedy nachylił się nad moją twarzą, ułożyłam dłoń na jego rozgrzanym policzku. 

- Kocham cię. - wyszeptał, a jego usta powędrowały na moją szyję. Całował mnie powoli. Schodząc niżej, zrzucił moją koszulkę. Pieścił ustami każdy kawałek mojej skóry. Był cholernie czuły. Jego dłonie błądziły od mojego brzucha do piersi, ściskając je delikatnie. W końcu powrócił na górę, a ja ułożyłam dłoń na jego torsie. Dotykałam opuszkami palców każdego skrawka jego klatki piersiowej, czując pod palcami jego delikatnie drżące ciało. Oboje byliśmy cholernie stęsknieni za swoją bliskością. Jednym ruchem sprawiłam, że teraz on był pode mną. Całowałam, lizałam i pieściłam jego tors, brzuch, podbrzusze. Nawet nie zauważyłam kiedy ponownie znalazłam się tuż pod nim. Kreśląc mokre ślady na moim brzuchu, ściągał moje spodnie i majtki. Językiem zszedł niżej, a sekundę potem poczułam jego gorąco w sobie. Z początku ruszał językiem bardzo powoli, patrząc mi prosto w oczy. Jednak chwilę potem przyśpieszył, a ja zacisnęłam dłonie na pościeli. 

Gdy ponownie znalazł się nade mną, był już całkowicie nagi. Nie mogłam powstrzymać się od zlustrowania jego cudownego ciała. Wbił się w moje usta i namiętnie całując, wszedł we mnie bardzo powoli. Jego ruchy były pełne czułości i bardzo intensywne. Nie odrywał ode mnie wzroku, podpierając się łokciami i trzymając moją twarz w dłoniach. W pierwszych chwilach był bardzo wolny, jak gdyby chciał przyzwyczaić moje ciało do swojej obecności. Jednak widząc moje reakcje i zmrużone oczy, przyśpieszał. Z każdym ruchem czułam go coraz głębiej. Teraz jego usta ssały delikatnie moje sutki, a tempo poruszania się było coraz szybsze. Wplotłam palce w jego włosy i wczuwałam się w każdy jego najmniejszy ruch. Ponieważ robił to coraz mocniej, nie mogłam powstrzymać coraz głośniejszych jęków wydobywających się z moich ust. W końcu moje dłonie przeniosły się na jego plecy. I wtedy właśnie, jednym ruchem zmienił pozycję. Teraz ja znajdowałam się na nim. Oparłam się o jego tors i zaczęłam poruszać biodrami. Z początku były to powolne ruchy w górę i w dół. Jednak kiedy ścisnął moje piersi, automatycznie przyśpieszyłam. Moje biodra poruszały się również na boki, w górę i w dół. Zamknęłam oczy i całkowicie się wczułam. Jego gorący członek był coraz głębiej, a ja odpływałam. Odchyliłam się i odgarnęłam włosy rękami. Czułam na sobie wzrok chłopaka. Ułożył dłonie na moich biodrach i pomagał mi utrzymać na sobie równowagę. 

Nie tylko ja przyśpieszałam. On również niewyobrażalnie szybko poruszał biodrami, co wprawiało mnie w jeszcze większą ekstazę. Nachyliłam się nad jego uchem i jęknęłam. Najwyraźniej nakręciło go to jeszcze bardziej, bo zacisnął dłonie na moich biodrach, a jego ruchy były tak szybkie i tak mocne, że nie potrafiłam złapać tchu. 

W końcu poczułam jak całe moje ciało oblewa przyjemne ciepło, jak cała drętwieje i opadam bez sił na spoconą klatkę piersiową chłopaka. Jak się okazało oboje zaznaliśmy końcowej ekstazy w tym samym momencie. Uśmiechnęłam się, czując jego pulsującego, powoli uspokajającego się członka. Ułożyłam głowę na jego torsie i wsłuchiwałam się w szybkie bicie jego serca. Objął mnie ramieniem i odetchnął. Odgarnął kosmyk włosów, opadający na moje czoło i ucałował mnie. 

Nasze oddechy powoli się uspokajały. Kreśliłam palcem nieznane kształty na jego torsie, dotykając jego niesamowitych tatuaży. Mimo, że leżeliśmy już dobrych parę minut, on nie zamierzał ze mnie wyjść. Ja sama tego nie chciałam. Czułam się niesamowicie będąc z nim tak blisko. Bo tutaj nie chodzi o sam seks. Jego bliskość była tym czego potrzebowałam i pragnęłam najbardziej. Jego zapach, jego pot, bicie jego serca. Po prostu cały Louis. 


4 komentarze:

  1. Ale to piękne! Nigdy się czegoś takiego nie spodziewałam po Louis'ie, No to się chłopak postarał :D
    Mam nadzieję, że już nic nie zepsuje tego szczęścia.
    jedynie Harry mógłby być w końcu szczęśliwy.
    Mam nadzieję, że następny rozdział będzie tak samo romantyczny jak ten.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Postanowiłam zaryzykować.
    Zapraszam na mojego nowego bloga: you-break-my-heart-again.blogspot.com

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Założę się, że musieli się świetnie bawić przy kręceniu tego teledysku xd
    nie muszę Ci nawet pisać, że to z Niallem mi się podobało, bo to jest oczywiste. Wiecznie głodny żarłok! I jak go tu nie kochać? <3
    Louis jaki romantyczny! Mamo! Jestem w szoku, nigdy bym go o to nie posądziła, chyba... Bosko Ci to wyszło! :D Zayn jaki dobry przyjaciel :)
    No i seks! Hahaha, najlepsze :*
    takie rozdziały to ja mogę codziennie czytać :)

    OdpowiedzUsuń