Następne dni spędzaliśmy wspólnie, całą grupą. Nie
spodziewałabym się, że chłopaki tak polubią opiekę nad Frank’iem. Mogłabym
nawet powiedzieć, że czasem aż bili się o to kto się nim zajmie. Cieszyłam się,
bo wcześniej byłam pewna, że sama będę musiała zajmować się małym. Jednak
pomijając wszystkich, najbardziej zszokował mnie mój Louis. Nigdy nie sądziłam,
że tak bardzo przejmie się rolą ojca. Oczywiście, zawsze wygrywała jego
dziecięca natura, więc wygłupom praktycznie nie było końca, jednak z każdym
dniem upewniałam się w tym, że on jest naprawdę niesamowitym ojcem. Dokładnie
tak jak mężczyzną.
Obudził mnie cichy śpiew Lou. Otworzyłam oczy.
Naprzeciwko mnie leżał mały, a za nim Louis. Uśmiechnęłam się, bo ten widok był
naprawdę uroczy.
- dzień dobry – szepnęłam
- witam śpiącą królewnę. – wyszczerzył się i złapał
mnie za dłoń.
- dziwne, że mały nie płakał..
- bo go nakarmiłem i przewinąłem. – przerwał mi. Moje
oczy powiększyły się do wielkości monet.
- ale..
- tak słodko spałaś, że nie chciałem cie budzić. W
ogólne dziwne, że cię nie obudził płacz. – zaśmiał się i wycelował we mnie
aparatem.
- co ty robisz? – uniosłam brew.
- zdjęcie moim dwóm największym skarbom. –
wyszczerzył się. – synu! pokaż na co cię stać! – rzucił i chwilę potem zrobił
zdjęcie.
- jesteś nienormalny, wiesz? – zaśmiałam się.
- powtarzasz mi to milion razy dziennie wiec już zapamiętałem.
– wyszczerzył się. najpierw ucałował Frank’a, a później nachylił się nade mną i
złożył na moim czole gorącego buziaka.
Jak się później okazało spałam naprawdę długo. Na
tyle długo, że kiedy weszłam do pokoju, siedziała w nim cała ekipa One
Direction, dziewczyny, a nawet Paul. Zdziwiłam się na widok tego ostatniego.
- cześć wszystkim – rzuciłam i zasiadłam na kanapie,
obok Harry’ego, który od razu obdarzył mnie buziakiem. – Paul, co tu robisz?
- cóż za powitanie – uśmiechnął się – chciałem
zobaczyć małego Tomlinsona. No i mam parę spraw do ciebie.
- patrz jaki mój syn jest przystojny! – rzucił Louis
i podał małego mężczyźnie. Znowu zaczęła się ogólna radocha i zabawa z naszym
synem.
- możemy gdzieś na spokojnie porozmawiać? – spytał
Paul po godzinie wygłupów.
- jasne, chodźmy do ogrodu. – uśmiechnęłam się – a
może masz ochotę na coś do picia?
- dziękuję – pokręcił przecząco głową i ruszył za mną.
Zasiedliśmy przy małym stoliku, a ja odpaliłam papierosa. pierwszego od
dziewięciu miesięcy, więc zanim w ogóle się odezwałam trochę to potrwało. Tak
dawno nie miałam tego przyjemnego uczucia. Tak bardzo się wczułam, że
zapomniałam o obecności Paul’a.
- mam do ciebie parę spraw. – zaczął, a ja dopiero
wtedy na niego spojrzałam.
- no co tam?
- po pierwsze, chodzi mi o dziennikarzy i ogólną
ciekawość fanów. Wydaję mi się, że powinniście oficjalnie potwierdzić swój
związek i istnienie Frank’a. – czułam jak wielka gula rośnie mi w gardle. Znowu
to samo. Znowu zaczynałam bać się reakcji fanek. Niby powinnam się już
przyzwyczaić do tego całego świata, jednak ja wciąż miałam wrażenie, że mnie to
nie dotyczy. Ale Paul miał racje. Skoro jestem z Louis’em, skoro mamy dziecko,
fani chłopaków powinni co nieco wiedzieć.
- no dobrze. Skoro taki jest przymus. – rzuciłam,
zaciągając się.
- super. – uśmiechnął się do mnie. – a teraz druga
sprawa. – nie dokończył, bo przerwał mu przeraźliwy krzyk Louis’a.
- boże, co tam się dzieje! – rzuciłam i wstałam
szybko. Kiedy wbiegłam i zobaczyłam co dzieje się w środku, myślałam, że serce
zaraz wyskoczy mi z piersi. Louis latał po całym pokoju z Frank’iem, którego
przebrał w strój supermana.
- Louis’ie Williamie Tomlinson! Do cholery! –
krzyknęłam, a oczy wszystkich skierowały się w moją stronę – czy ty chcesz
żebym dostała zawału?!
- zobacz! Nasz syn jest super bohaterem! – zaśmiał
się brunet, a ja jedynie przewróciłam oczami. Widząc moje zdenerwowanie,
podszedł do mnie i ucałował w usta.
- wybacz. – wyszczerzył się, a ja poczułam jak moje
serce rośnie. Uwielbiałam jego uśmiech. On zawsze sprawiał, że mogłam wybaczyć
chłopakowi naprawdę wiele.
- dobra, ale już więcej mnie nie strasz. Liam –
spojrzałam na przyjaciela – jesteś najbardziej ogarnięty z nich wszystkich. Weź
przypilnuj małego Tomlinsona.
- ale przecież ja się nim zajmuję – oburzył się Lou
- chodziło mi o ciebie. – rzuciłam poważnym tonem.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a Liam przytaknął głową. Wróciłam do ogrodu i zasiadłam
obok Paula.
- przepraszam, ale ojciec mojego dziecka trochę
szaleje.
- normalka – zaśmiał się mężczyzna
- to o czym jeszcze chciałeś porozmawiać?
- no właśnie. Chłopaki niedługo zaczynają występy. Na
początek to będzie tylko kilka miast w Anglii, ale chciałem spytać czy nie
mogłabyś nam pomóc. Wiem, że masz małego na głowie, ale wszystko co będę od
ciebie chciał, będzie w granicach rozsądku.
- bardzo chętnie wrócę do pracy. Siedząc w domu
dostaje już kota. – stwierdziłam – a jeśli chodzi o Frank’a.. myślę, że będę
mogła go ze sobą wozić. W końcu to dziecko artysty, musi od małego zobaczyć
świat w jakim pracuje jego ojciec. – uśmiechnęłam się.
- same dobre wiadomości dzisiaj – zaśmiał się Paul. –
bardzo się cieszę. Zadzwonię do ciebie jutro i umówimy się na przegadanie paru
kwestii. A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć ci powodzenia –
stwierdził, wstając i patrząc znacząco na dom.
- przyda się, oj przyda. Dzięki – zaśmiałam się.
Pożegnaliśmy się i Paul wyszedł. Ja postanowiłam zostać jeszcze w ogrodzie i
powdychać świeżego powietrza.
Przechadzałam się bosymi stopami, brodząc w zielonej
trawie. Nagle usłyszałam jak ktoś za mną chodzi. Odwróciłam się, a moim oczom
ukazał się uśmiechnięty Harry, również bez butów.
- świetne jest takie łażenie. – stwierdził.
- ja wiem co dobre. – zaśmiałam się. – czy coś się
stało?
- nie. wszystko w porządku. – rzucił szybko
- Hazza, przecież widzę. Już dawno chciałam z tobą
pogadać. Usiądziemy?
- gdzie? Tu? – wskazał na trawę, a ja pokiwałam
radośnie głową. Wzruszył ramionami i rozłożyliśmy się na trawie.
- jak się trzymasz? – spytałam, siadając na przeciwko
chłopaka.
- dobrze. Bo przecież jakoś muszę. Szczerze, to już
powoli o niej zapominam. Przepraszam, że przeze mnie o niej myślisz. Nie
powinnaś. Teraz masz rodzinę. Nie możesz zajmować i przejmować się mną.
- przestań Styles. Wiesz dobrze, że zawsze będę. –
uśmiechnęłam się. zbliżyłam się do bruneta i przytuliłam go mocno. Przez chwilę
trwaliśmy w swoich ramionach, po czym odkleiłam się od niego i ułożyłam głowę
na jego udach.
- jesteś dla mnie jak młodszy brat i wiedz, że zawsze
będę starała się ci pomóc. – mówiłam, bawiąc się źdźbłem trawy. Harry patrzył w
przestrzeń przed sobą, bawiąc się moimi włosami. – może powinieneś poszukać kogoś innego, komu
powierzyłbyś swoje serce? - spojrzał na
mnie, a jego ręka opadła bezwiednie na moje ramie.
- ale ja nie chce nikogo szukać. Ona sama powinna się
znaleźć. Takie poszukiwania są bez sensu. – mówił. Chwyciłam jego dłoń i
bawiłam się delikatnie jego długimi palcami.
- wiem, że jesteś silny i wiem, że bardzo dobrze
potrafisz udawać. Widzę, że jesteś samotny. A kiedy to widzę, to moje serce
krwawi. – spojrzałam w górę, w jego zielone tęczówki – bardzo bym chciała by
każdy z was był szczęśliwy. – chłopak ukazał swoje urocze dołeczki, a ja
wtuliłam się w jego brzuch, obejmując jego talię.
- chyba potrzebuję trochę samotności. Takiej
całkowitej. – stwierdził, gładząc moje włosy.
- a co powiesz na towarzystwo Frank’a? – uśmiechnęłam
się do niego, a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem. – może chciałbyś zabrać go
na spacer? Trochę się o niego boję, bo jeśli jeszcze dłużej zostanie w
towarzystwie tamtych – kiwnęłam znacząco na dom – to sam stanie się trochę
nienormalny. A tego chciałabym uniknąć. Chociaż geny..
- bardzo chętnie. Lubię towarzystwo dzieci. – wyszczerzył
się.
- a one uwielbiają twoje. Będziesz chyba ulubionym
wujkiem małego – zaśmiałam się. Harry zareagował tak samo. Nagle poczułam jak
wstaje, bierze mnie na ręce i przerzuca sobie przez ramię.
- ej, a to niby co?! – krzyknęłam, starając się
wydostać. Nie odpowiedział nic, wzruszając jedynie ramionami.
~
Harry ~
Do spaceru z małym zostałem naprawdę porządnie
przygotowany. Niby Ana nie wydawała się być przewrażliwioną matką, jednak to
jak przygotowała Frank’a trochę mnie przeraziło. Miałem wrażenie, że ona uważa,
że jest sroga zima. Nie mogłem jednak nic na to poradzić. Wzruszyłem jedynie
ramionami i założyłem na siebie nosidełko. Louis włożył małego Tomlinsona i
oboje rodziców pożegnali się z nim jak gdybym zabierał go na rok. Zaśmiałem się
jedynie i machając wszystkim, wyszedłem z domu.
Sam nie wiedziałem gdzie idę. Potrzebowałem samotności
i nie posiadania konkretnego celu podróży. Najpierw postanowiłem pokazać Frank’owi
pobliski park.
- widzisz mały? Tutaj będziemy przychodzić kiedy
trochę podrośniesz. Mówię ci, będzie zabawa w dechę! – zaśmiałem się, a on
spojrzał na mnie, przeszywając mnie swoimi ogromnymi brązowymi oczami.
Szliśmy ulicami Londynu, a ja wciąż do niego mówiłem.
Wiem, że to może wydawać się głupie, ale chyba tego właśnie potrzebowałem. Jestem
wdzięczny Anie, że wpadła na taki pomysł. Nie obyło się oczywiście bez
spotkania fanów. Jednak akurat ten fakt wcale mi nie przeszkadzał. Kochałem ich
wszystkich więc z chęcią porobiłem sobie z nimi parę zdjęć i wymieniłem parę
zdań na jakiś temat. Zostałem zasypany mnóstwem pytań, typu czy to moje
dziecko, z kim je mam. Kiedy fanki dowiedziały się prawdy, zaczęły bawić się z
małym. Chciało mi się śmiać, widząć jak wszystkie są nim zachwycone, a on sobie
nic z tego nie robi. Cholera, jest naprawdę podobny do Louis’a. zna swoją
wartość i gra niedostępnego. Śmiejąc się, pożegnałem się ze wszystkimi i
ruszyłem w dalszą, nieznaną mi drogę.
- no, no. – nagle usłyszałem za sobą znajomy, kobiecy
głos. Poczułem jak wielka gula podchodzi mi pod gardło. Odwróciłem się powoli. Naprzeciwko
mnie stała Patty z założonymi na klatce piersiowej rękoma i miną tak cholernie
cwaniacką i pewną siebie.
- widzę, że poszalałeś. – stwierdziła, podchodząc do
mnie powoli.
- odwal się. – rzuciłem przez zęby i szybko
odwróciłem.
- nie dasz mi poznać twojego dzieciaka? – uśmiechnęła
się pod nosem.
- on nie jest mój i ty dobrze o tym wiesz. – zbliżyła
się do mnie i gdyby nie Frank, nasze ciała z pewnością by się zetknęły.
- myślałam o tobie mały. – szepnęła i musnęła mój
policzek. Jej głos był cholernie seksowny, a jej dotyk znowu sprawił, że
poczułem ciarki.
Kurde no! Hahahaha xd normalnie szcZam! Początek jest mega świetny! Kto by pomyślał, że nasz kochany Lou tak dobrze poradzi sobie z własnym dzieckiem :-D jednak gdy przeczytałam o tym małym super bohaterze to przez chwilę zwątpiłam haha :-D dobre te było.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że tak fajnie się między nimi układa. Jedna wielka rodzina, ale trzeba chyba współczuć temu biednemu dziecku! Tylu wujków idiotów :-D nie no sama bym chciała takich wujeków mieć :-)
Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem, a nawet pomyślę, ale szkoda mi Harrego! :( nie zasłużył sobie w tym opowiadaniu na takie traktowanie. Patty traktuje go jak zabawkę, do której w każdej chwili może wrócić jak tylko się za nią stęskin! To nie tak powinno być. Mam nadzieję, że Harry się nie da jej tak łatwo :-D albo niech ona zmieni swoje postępowanie, bo niezła z niej suka jest! Wybacz to ostatnie, ale puściły mi nerwy :*
Kocham i całuje <3
Harry, tylko nie daj jej się! Pomyśl o tym, że właśnie opiekujesz się dzieckiem i po prostu odejdź. Patty nie jest niczego warta.
OdpowiedzUsuńWiesz co, kocham Cię <333
Kto pomyślałby, że Lou może być takim przykładnym ojcem. Och coś tak czuję, że Frank nie będzie się miał łatwo. Z takimi rodzicami hahaha. Dobrze, że ma wujka Liam'a, może jeszcze ewentualnie An. Tylko oni są normalni hahaha
Och Lou, jakoś tego nie widzę.
Czekam na next.
Dominika.
O nie co za zakończenie... Niech jej się nie da!!!:P
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny <3
Bony tylko jej do kompletu brakowało.-.- niech on się nie da, bo jej oczy wydrapie!!
OdpowiedzUsuńOch bardzo mi się podoba nagłówek, skąd go masz? Też chcę! :D
OdpowiedzUsuńOgólnie to rozdzialik taki słodki i w ogóle. Taki Lou, taki Harry i w ogóle tacy wszyscy i na końcu oczywiście tradycyjnie.. JEB! i całą słodycz szlag trafił. Po co ona tu znowu? Tylko niech się Harry nie da! Twardym trza być nie miętkim! Niech pamięta te słowa! :D
suodkooooo fest XD dobrze, że patty się pojawiła, w końcu. ulubiona! ♥
OdpowiedzUsuń