piątek, 2 maja 2014

83. "Sweet happiness."

Obudziło mnie ciche pochrapywanie Louis'a. Nie mam pojęcia dlaczego, bo przecież już zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Otworzyłam oczy i obróciłam się na bok. Lou spał jak zwykle na wznak, zabierał mi kołdrę, a ręce ułożone miał w sposób, którego nie potrafię opisać. Uśmiechnęłam się i nachyliłam nad jego twarzą. Odgarnęłam kosmyk opadający na jego czoło i ucałowałam go. Od zawsze uważałam, że nie grzeszy urodą, jednak kiedy spał, był chyba najcudowniejszy. Nie wiem czy coś mu się śniło, czy tak po prostu ma, ale wciąż się uśmiechał. Nawet przez sen. Pogładziłam jego policzek i podniosłam się. Nie dane mi było jednak wstać, bo poczułam na nadgarstku uścisk, a chwilę potem leżałam już na chłopaku.

- dzień dobry - rzucił zaspanym głosem.
- dobry - uśmiechnęłam się, wplatając palce w jego roztrzepane włosy.
- czemu tak wcześnie wstajesz? przecież dzisiaj mamy wolne. - spytał, całując moją rękę.
- ktoś tutaj nie daje mi spać. - wyszczerzyłam się
- nie wiem o co ci chodzi - udał poważnego, po czym ukazał rząd  białych zębów. 

Chwycił moją twarz w dłonie i przyciągnął do siebie. Wbił się w moje usta z niesamowitą czułością, jak gdybyśmy żegnali się na długi czas. Uwielbiałam kiedy to robił. Wtedy właśnie upewniałam się w tym, że to wszystko mi się nie śni. Że wszystko układa się coraz lepiej, a ja mam ogromne szczęście będąc z tak wspaniałym facetem.
W końcu udało mi się oderwać od Lou i chwytając na świeżą bieliznę, ruszyłam do łazienki. Kiedy wróciłam, chłopak wciąż wylegiwał się w łóżku. Zauważywszy, że wróciłam zwrócił wzrok w moją stronę.

- uwielbiam takie widoki. - rzucił i zeskoczył gwałtownie z łóżka. Chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- szybki jesteś - zaśmiałam się, kiedy zaczął całować moją szyję. Nie odpowiedział nic, bo zamiast tego, jego dłonie powędrowały na moje pośladki. Kiedy je ścisnął, poczułam jak przyjemne ciarki wypełniają całe moje ciało.

- zaraz możesz się przekonać jak szybki i jak duży jestem - rzucił cicho, a ja nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Kochałam jego seksualne aluzje. Zamiast mnie nakręcać, za każdym razem mnie bawiły.
- przykro mi kochanie, ale muszę zająć się twoim synem. - stwierdziłam, siląc się na poważny ton.
- poczekaj jeszcze chwilkę.. - szepnął, docierając ustami do moich ramion. I wtedy, jak na zawołanie rozległ się głośny płacz. - ale ma wyczucie.. - rzucił zrezygnowany Louis
- takie jak i ty. - zaśmiałam się i całując go w policzek, chwyciłam za ciuchy.


***

Mijała godzina odkąd stałam w kuchni, przygotowując jakieś jedzenie dla Louis'a i Zayn'a, który przyszedł do nas parę godzin wcześniej. Odkąd tylko się pojawił, zalegli wspólnie i nieprzerwanie grali w jakieś gry na konsoli. Z każdą kolejną minutą miałam dość tego stania przy garach. Czułam się jak jakaś kura domowa, a znikąd pomocy. Na dodatek Frank zaczął swój codzienny koncert. Myślałam, że coś mnie zaraz trafi.

- Louis! - krzyknęłam, jednak bez żadnego odzewu.
Wkurzona, weszłam do salonu. Stanęłam na samym środku, zasłaniając chłopakom ekran. Próbowali ze wszystkich stron, by cokolwiek jeszcze zobaczyć. Niestety, bezskutecznie.

- Louis, nie słyszysz, że mały płacze? oderwij się chociaż na chwilę. - mówiłam z rękami założonymi na klatce piersiowej.
- tak kochanie, zaraz. - rzucił szybko, nawet na mnie nie patrząc i wciąż starając się dojrzeć ekran telewizora. Wkurzona, nachyliłam się i szybkim ruchem odłączyłam kabel.
- ej! - krzyknęli oboje
- ojej, jednak mnie zauważasz. - stwierdziłam z drwiną. - nie słyszysz co tutaj się dzieje?
- no mały płacze, ale to chyba twoja kolejka...
- Tomlinson! - przerwałam mu - od godziny pieprze się w kuchni z żarciem dla was, więc mógłbyś zająć się małym bo ja już nie mam siły! won na górę! - krzyknęłam i wskazałam ręką na schody. Louis podrapał się po głowie i robiąc głupią minę, ruszył posłusznie do małego.
- Malik! - krzyknęłam, a mulat spojrzał na mnie z przerażeniem. - idziesz ze mną! - rzuciłam i chwytając go za rękę, pociągnęłam do kuchni.

- jaka ty agresywna się zrobiłaś - rzucił Zayn, opierając się o blat.
- no przepraszam, ale już kota dostaje. Wszystko na raz. Dziś mam jeszcze taki dzień, że wszystko mnie denerwuje.
- może w ciąży jesteś? - zaśmiał się chłopak stając obok mnie i zaglądając do garnka.
- czemu wy zawsze wszystko sprowadzacie do jednego. zostaw! - walnęłam go w dłoń, kiedy próbował podjeść to co wcześniej ugotowałam.
- co mam robić? - spytał w końcu
- ubieraj fartuszek i pomagaj mi - zaśmiałam się, wręczając Zayn'owi uroczy, niebieski fartuch.
- żartujesz, prawda?
- nie chce byś się ubrudził. - wyszczerzyłam się i wcisnęłam materiał do jego rąk.

Dzięki pomocy mulata, skończyliśmy gotowanie w pół godziny. W tym czasie zdążyła zejść się cała ekipa. A Niall jak zwykle, pierwsze co zrobił to wparował do kuchni i zajrzał do lodówki.

- będę musiała wygospodarować specjalną półkę z jedzeniem dla ciebie. - rzuciłam, zamykając mu przed nosem drzwiczki i wręczając miskę z sałatką.
Nie ma sensu bym mówiła w jaki sposób wszystko zostało zjedzone, bo nie chciałabym się powtarzać. Po wszystkim, rozsiedliśmy się w fotelach i na kanapie, odpoczywając po ogromnym posiłku.


- jesteś moją mistrzynią. - zaczął Niall - coraz bardziej zazdroszczę Louis'owi
- a widzisz. Ma się ten wrodzony talent. - zaśmiałam się.
- Zo, lepiej uważaj bo Horan się znowu oświadczy - stwierdził Harry, wyszczerzając się
- właśnie zaczynam się tego bać. - rzuciła, udając poważną i spoglądając na blondyna. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ja poczułam jak telefon w mojej kieszeni zaczyna wibrować. Wstałam z kolan Lou i odeszłam na bok.

- słucham?
- witam panią - usłyszałam znajomy śmiech
- no hej Paul, co tam?
- wybacz, że dzwonie dzisiaj i to tak niespodziewanie.
- no co tam?
- mam kryzysową sytuację. Trzeba załatwić formalności związane z tym koncertem, który będzie za tydzień. Ja jestem uziemiony i nie dam rady, mogłabyś..
- no pewnie - przerwałam mu radośnie
- sądziłem, że namawianie zajmie mi trochę więcej czasu - zaśmiał się
- zrobię wszystko by uwolnić się z tego domu wariatów - stwierdziłam, po czym obydwoje wybuchliśmy śmiechem. Uzgodniłam wszystko i wróciłam do przyjaciół.

- no moi drodzy, ja muszę wyjść. - rzuciłam.
- coś się stało? - spytał Harry
- praca wzywa - uśmiechnęłam się.
- ja też się zbieram. Mam dyżur - stwierdziła Jo
- ja się umówiłem. - rzucił Harry, a ja uśmiechnęłam się do niego ukradkiem.
- my też pójdziemy. - Niall wstał z kanapy, chwytając Zoey za rękę i unosząc śmiesznie brwi.
- ja też uciekam, bo John.. - zaczął, a ja przytaknęłam ze zrozumieniem głową.
- co? wszyscy mnie zostawiają? - spytał nagle Louis
- nie mój drogi, ja z tobą zostaję - rzucił Zayn zawadiackim głosem i oboje wybuchli śmiechem.
- to świetnie, zajmiecie się małym - wyszczerzyłam się w ich stronę
- co?! ale.. - nie pozwoliłam dokończyć ukochanemu, ulatniając się szybko z pokoju. 

Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ciuchy. Wychodząc, dałam jeszcze chłopakom parę rad i wskazówek. Nie wiem dlaczego, ale bałam się trochę zostawiać z nimi dziecko. Wciąż jednak powtarzałam sobie, że przecież Frank zostaje z własnym ojcem i wujkiem. Odetchnęłam głęboko i wsiadłam do auta.

~ Harry ~

Siedzieliśmy w parku i rozmawialiśmy. Nigdy jeszcze nie udało mi się porozmawiać z Patt w taki sposób. Byliśmy wyluzowani, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Wcinaliśmy lody i raz na jakiś czas wymienialiśmy zdanie na poważne tematy. Gdzieś w środku czułem, że ta dziewczyna tylko zgrywa niedostępną i cwaną sukę. Z każdą minutą z nią spędzoną, przekonywałem się, że to niesamowity człowiek. 

Chodziliśmy po parku, nie zwracając uwagi na chowających się w krzakach paparazzi. Ja byłem do tego przyzwyczajony, a Patty najwyraźniej to nie przeszkadzało. Mimo, że kiedyś rozmawialiśmy, nigdy nie zwróciłem uwagi na to jak cholernie inteligentna jest ta dziewczyna. Miała taką wiedzę, która momentami przerastała moje możliwości. 

Podziwiałem Patt, ale starałem się tego nie okazywać. Odkąd się pogodziliśmy, próbuję być taki jak kiedyś. Przynajmniej gram twardziela, nie zwracającego uwagi na jej atuty, które ukazywała na każdym naszym spotkaniu. 

Siedzieliśmy na mostku i machając nogami opowiadaliśmy sobie dowcipy. Czułem, że będziemy się bardzo dobrze dogadywać. Mało kto śmieje się z moich żartów. A ona robi to cały czas. Chyba mamy podobne poczucie humoru. Byłem dumny, że potrafię rozbawić tak piękną i inteligentną kobietę. 

Cieszę się, że dałem jej szansę. Czuję, że może nam się udać. Ale nie chcę myśleć o dalekiej przyszłości. Jeszcze na to za wcześnie. Muszę cieszyć się chwilą. Tą niesamowitą chwilą.

***

Załatwienie wszystkiego zajęło mi mnóstwo czasu. Wykończona, wysiadłam z samochodu i ruszyłam do domu. Od samego wejścia zaatakowała mnie głośna muzyka. Weszłam głębiej, a kiedy przekroczyłam próg salonu, na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech. Cały pokój był zagracony, wszędzie porozwalane były zabawki, czyste pieluszki i różne inne rzeczy. Zayn spał na podłodze, na boku, z rękami pod głową. Louis rozwalony na kanapie, ze zwisającą głową i śpiącym Frank'iem na klatce piersiowej. Mały tak bardzo przytulił się do chłopaka, że wyglądało to naprawdę uroczo. Wyjęłam telefon i podeszłam cicho do chłopaków. Musiałam mieć przecież jakąś pamiątkę po tym uroczym widoku. Po zrobionym zdjęciu, chwyciłam malucha na ręce i zaniosłam go do łóżeczka. Wracając, wzięłam dwa koce. Podeszłam do Zayn'a, nakryłam go i ucałowałam w czoło. Później to samo zrobiłam z Lou. Kiedy go ucałowałam, poczułam jak się porusza.

- zostań. - wyszeptał, nie otwierając oczu i przyciągając mnie do siebie. Uśmiechnęłam się i wgramoliłam obok chłopaka. Podparłam głowę ręką  i wpatrując się w jego piękną twarz, gładziłam delikatnie jego policzki. 


6 komentarzy:

  1. Tu nawet nie ma co komentować. Super, że Harry w końcu jest szczęśliwy, zasługiwał na to. Z Nialla jak zwykle zrobiłaś żarłoka za co jestem ci wdzięczna, bo w takiej wersji jest on jeszcze bardziej uroczy, choć nie wiem, czy jest to jeszcze możliwe. A co do Lou i Any no to jest bosko! Uwielbiam ich! :D
    Buziaki :** <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodkie :D
    Och, aż chciałabym zobaczyć Louis'a. Dobry z niego ojciec. A myślałam, że to będzie straszna katastrofa :D Przecież wiadomo jaki Lou jest :p
    Rozdział bardzo mi się spodobał.
    To chyba jeden z moich ulubionych.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny i słodka końcówka...
    Pozdrawiam xxxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial, tak jak pozostale 82 rozdzialy. *-* Ta koncowka byla taka slodka, ze sie prawie zakochalam. <3 Kocham to ff. Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział, jak zawsze zresztą, jest świetny. Ciesze się bardzo, że Patty się ogarnęła i układa im się z Harrym. Mam nadzieję, że to nie będzie tylko chwilowa poprawa w jej zachowaniu, bo Hazza sobie nie zasłużył na to. Duet Zayn i Louis to moi mistrzowie.:D Kocham bardzo i czekam na następny.<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana ja o Tobie, nigdy, ale to nigdy nie zapominam.:*** Zapraszam na Rozdział 58 u mnie.:) Tak.. wreszcie jest.:)

    OdpowiedzUsuń