wtorek, 11 marca 2014

Imagin. - Louis. vol. 2.

na życzenie Ann Horan.
mam nadzieję, że Cię nie zawiodłam! ;) 



Czekałam na lotnisku, wśród mnóstwa roześmianych i podnieconych fanek. Przechodziłam z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać. Te minuty tak strasznie się przeciągają! Nagle usłyszałam piski i spojrzałam, w stronę drzwi, z których wychodzić miała cała ekipa One Direction. Kiedy tylko zobaczyłam roześmianego i roztrzepanego bruneta, poczułam jak moje serce rośnie, a na policzki wkradają się rumieńce. Nie zważając na nic i na nikogo, ruszyłam w stronę wchodzących, wymijając umiejętnie wszystkich ochroniarzy.

- Lou! – krzyknęłam, a do moich oczy zaczęły napływać łzy szczęścia
- [T.I]! – odkrzyknął i rzucając wszystko co trzymał w rękach, rozłożył ramiona, biegnąć w moją stronę. Rzuciłam się na niego, zapominając o otaczającym nas świecie. Zaczęłam obcałowywać całą jego twarz, aż w końcu dotarłam do jego słodkich ust. Spojrzeliśmy sobie w oczy, by w następnej sekundzie całować się namiętnie. W tamtym, tak bardzo szczęśliwym momencie, zapomniałam nawet o tym jak wyglądam i o tym ile prawdopodobnie ważę. Jak dobrze, że mój mężczyzna jest naprawdę silny. W końcu się ogarnęliśmy i zeskoczyłam z niego, witając się z resztą roześmianych chłopców. 

Odsunęłam się na bok i odczekałam te paręnaście minut, podczas, których chłopcy rozdawali autografy, robili sobie zdjęcia z fankami, lub po prostu się z nimi witali. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Tak bardzo za nim tęskniłam. Założyłam ręce na klatkę piersiową i rozglądając się, czekałam aż będą wolni. Całkowicie niechcący usłyszałam w tłumie rozmowę trzech, młodych dziewczyn.

- ty widziałaś jak ona wygląda?
- no masakra. Nie rozumiem w ogóle na co Louis poleciał. Przecież ona wygląda jak..
- jest dla niego za gruba. I strasznie brzydka. Niech on w końcu przejrzy na oczy! – stwierdziła ostatnia, a chwilę potem cała trójka zaczęła się szyderczo śmiać.

W tamtym momencie poczułam jak serce mi pęka. Z tej cholernej tęsknoty zapomniałam, że miałam się nie pokazywać. Zapomniałam jak bardzo bałam się reakcji Ich fanek. A teraz już wiem co o mnie myślą, co wcale mnie nie pociesza. Zacisnęłam pięści i ze spuszczoną głową wyszłam z budynku. Przez cały ten czas starałam się powstrzymać łzy, jednak kiedy znalazłam się na zewnątrz, a żaden z chłopaków ani ekipy mnie nie widzieli, odpaliłam papierosa. Kiedy zaciągnęłam się po raz pierwszy, nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Ogromne krople łez kapały na moje białe trampki, a ja kucając, wpatrywałam się w chodnik.

- co się stało? – usłyszała sympatyczny głos Lou, stylistki chłopaków. Podniosłam twarz, ocierając resztki łez i uśmiechnęłam się do niej.
- wszystko w porządku. Jak im idzie? – wskazałam głową na wejście.
- właśnie idą – zaśmiała się i mimo, że nie wiedziała co się tak naprawdę dzieje, posłała mi pocieszający uśmiech. To niesamowita kobieta, od począku bardzo ją polubiłam.

Ujrzawszy nadchodzącego Louis’a, otarłam resztki rozmazanego makijażu, wyrzuciłam papierosa i przywołałam na twarz sztuczny uśmiech.


~*~

Leżeliśmy na puchatym dywanie i wpatrywaliśmy się w tańczące płomienie w kominku. Poczułam jego dłoń na swoim kolanie, która z każdą sekundą znajdowała się coraz wyżej. Zaczął składać na mojej szyi delikatne pocałunki swoimi gorącymi ustami. Wczuwałam się w każdy jego ruch, w każdy gest. Kiedy musnął mój dół lekko zadrżałam, ale uśmiechnęłam się, czując, że podąża dalej. Po tak długich rozłąkach  zawsze był taki delikatny, taki powolny i czuły. Jego pocałunki schodziły powoli na mój dekolt, a on sam znalazł się tuż nade mną. Dotknął mojego brzucha. Spojrzał na mnie i z uśmiechem podążył wargami, w jego stronę, po drodze kreśląc mokre ślady językiem. 

Kiedy jednak dotarł do mojego brzucha, mi przypomniały się nagle słowa dziewczyn z lotniska. Jeżeli tyle osób tak myśli, to musi coś w tym być. Zmrużyłam oczy i odepchnęłam Louis’a.

- co się dzieje? – zdziwił się, ponawiając próbę dostania się do mojego brzucha.
- nie Lou, nie mogę.. – wyszeptałam i odpychając go kolejny raz, usiadłam.
- nie chcesz? – spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a ja czułam jak przechodzą mnie ciarki.
- bardzo chcę.. – rzuciłam cicho, odwracając wzrok w stronę kominka.
- no to o co chodzi? – usiadł naprzeciwko mnie i założył ręce na klatkę piersiową, w oczekującym geście.
- ja.. nie pasuję do ciebie. Ty jesteś wielką gwiazdą, ja jestem nikim. Ty masz mnóstwo fanów, a ja wciąż nie mogę poradzić sobie z ludźmi w mojej pracy.. – zaczęłam wyliczać.
- już ci coś na ten temat mówiłem. Przestań gadać głupoty mała. – uśmiechnął się i zbliżył się do mojej twarz. odwróciłam ją i zmrużyłam oczy. – czy na pewno tylko o to chodzi?
- nie..
- a więc? – uniósł palcem mój podbródek i ponownie przeszył mnie swoimi pięknymi ślepiami.
- nie pasujemy do siebie, bo ja.. ja jestem po prostu okropna..- uniósł brew pytająco – jestem brzydka, gruba i do niczego się nie nadaję. Ja naprawdę nie wiem dlaczego na mnie poleciałeś. Nie rozumiem co takiego ci się we mnie podoba. Jest milion pięknych i zgrabnych dziewczyn, a ja..
- a ty jesteś najpiękniejsza. – dokończył i uśmiechnął się do mnie – [T.I], dlaczego gadasz takie głupoty? Kocham cię najmocniej na świecie. dla mnie jesteś idealna. Kocham wszystko co z tobą związane. To.. – musnął moje usta – to – musnął moje ramiona i zszedł do dekoltu. Przez cały ten czas czułam, jak na moje ciało wkrada się gęsia skórka. – a to i to, kocham najbardziej. – wyszczerzył się, dotykając mojego brzucha i ud. – zrozum głupia, że jesteś cudowna i śliczna. I nie obchodzi mnie zdanie innych i ciebie tez nie powinno.

- Louis.. – nie dane mi było skończyć. Ułożył mnie na plecach i całując namiętnie, dotykał jednocześnie mojego brzucha.
- Kocham cię i te wszystkie małe rzeczy – uśmiechnął się. Zachichotałam orientując się, że przytoczył jedną z ich piosenek.
- ja ciebie też. – wyszeptałam
- jesteś idealna i cholernie mnie pociągasz. – rzucił cicho, zbliżając się do mojego ucha.  – tak jak nikt inny. – przygryzł płatek mojego ucha, a ja nie mogąc się powstrzymać, zaśmiałam się, czując łaskotki.  Spojrzał na mnie z udawanym wyrzutem, po czym sam zaczął się śmiać.

- jesteś niemożliwa – stwierdził po chwili.
- ale najszczęśliwsza na świecie. – dodałam, chwytając jego twarz w dłonie i wlepiając w niego swoje ciemne oczy.

- zapamiętaj sobie, że nikt inny się nie liczy. To ty jesteś moim całym, pięknym światem. – szepnął, po czym pocałował mnie namiętnie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

nie wiem co Wy o tym sądzicie, ale ja osobiście lubię ten motyw. ;) 
Kocham Was!
buziaki!

2 komentarze:

  1. Naprawdę, przepiękny.
    Pokazuje, że każda dziewczyna jest piękna i to mi się najbardziej podoba <33
    Czekam na następny.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jesteś w stanie mnie zawieźć bez względu na to jak bardzo byś się starała :P
    to było piękne.
    Na początku gdy to czytałam uśmiechałam sie coraz szerzej, a potem doszły jeszcze łzy w oczach <3
    Kocham ten imagin!
    Louis jest tu taki idealny, nie wiem jak to inaczej określić :D
    kocham cię kobieto i chce więcej!
    Czekam na jakieś inne twoje prace :*

    OdpowiedzUsuń