Ostatnie dni wakacji minęły wyjątkowo szybko. Nadszedł dzień pożegnania
dla Niall’a i Zoey. Dziewczyna od samego rana wypłakiwała oczy w ramiona Any.
- Zo, spokojnie. Przecież nie rozstajecie się na zawsze! Niall na pewno
będzie cię odwiedzał jak tylko pozwoli mu na to czas. Nie płacz głupia – mówiła
spokojnym głosem, uśmiechając się i gładząc przyjaciółkę po włosach.
- An, boję się.. – szepnęła, podnosząc twarz i zerkając na brunetkę
- czego?
- boję się, że o mnie zapomni.. że znajdzie sobie inną..
- głupia, przecież on jest zapatrzony w ciebie jak w obrazek! Widzę co
do ciebie czuję i jestem pewna, że to się nie zmieni. Horan nie jest taki!
Macie prawdziwe szczęście, że siebie macie. – uśmiechnęła się do Zoey i wytarła
łzy spływającej po jej bladym policzku.
- dziękuję. Kocham cię Ana, ciebie i chłopaków. Jesteście najlepsi –
rzuciła i wtuliła się w brunetkę.
- no już, już. My ciebie też! – zaśmiała się, słysząc jak rudowłosa
pociąga nosem – lepiej idź się ogarnąć bo Niall zaraz tu będzie. - Usłyszawszy
imię blondyna Zoey wstała szybko, poprawiła bluzkę i popędziła do łazienki.
- ach ci młodzi zakochani – Ana pokręciła głową z uśmiechem. Chwilę
potem dostała sms’a od Lou.
„będziemy
za 5 minut, lepiej bądźcie gotowe. Buziaki mała.”
- bądźcie?! A ja niby po co? – zdziwiła się i odpisała. Ruszyła do
sypialni by przebrać się w coś w czym może pokazać się ludziom.
Dokładnie pięć minut później do mieszkania Any zadzwonił dzwonek. W
progu pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Louis i smutny Niall. Wpuściła ich
do środka i kazała chwilę poczekać.
- cześć Zo! – rzucił Louis widząc rudowłosą
- hej Lou – starała się przywołać uśmiech na twarzy. Spojrzała na wciąż
przygnębionego blondyna i ruszyła w jego stronę.
Ana, która do tej pory stała w progu salonu, opierając się o ścianę
skinęła na bruneta i ruszyli do kuchni.
- trzeba dać im chwilę prywatności. Napijesz się czegoś kochanie? –
spytała chłopaka.
- a co masz dobrego? – zbliżył
się z uśmiechem do dziewczyny i objął ją w pasie.
Parę minut później zasiedli przy małych stoliku w kuchni, rozmawiając i
popijając herbatę.
- do czego właściwie miałam być gotowa? – spytała nagle Ana
- a nie chciałabyś odwieźć Zoey na lotnisko?
- jasne, że bym chciała ale..
- no właśnie. Nie narzekaj – rzucił z uśmiechem i pokazał dziewczynie
język.
~ Zoey i
Niall ~
Przez chwilę siedzieli w ciszy, raz na jakiś czas spoglądając na siebie.
Jako pierwszy odważył się odezwać Niall.
- Zoey.. – zaczął, chwytając dziewczynę za dłoń. – wiedz, że będę bardzo
tęsknił.
- ja też.. – ścisnęła dłoń blondyna.
- chciałem.. chciałem ci powiedzieć.. – mówił coraz ciszej.
- tak? – spojrzała na niego z nadzieją.
Zbliżył się do rudowłosej, podniósł jej podbródek palcem i spojrzał
głęboko w oczy swoimi pięknymi, niebieskimi ślepiami. Uchylił wargi, by coś
powiedzieć, ale chwilę potem szybko je zamknął. Wziął głęboki oddech, wciąż nie
spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Zoey.. kocham cię.. – rzucił szeptem.
Poczuła jak motylki w jej brzuchu szaleją, jak robi się jej gorąco, a
uśmiech na twarzy powiększa się z każdą sekundą. Łzy spłynęły po jej bladych
policzkach, a zaraz potem wbiła się z ogromną czułością w usta chłopaka.
Zadowolony odwzajemnił pocałunek, chwytając w dłonie twarz rudowłosej.
Kiedy w końcu się od siebie „odczepili”, spojrzała mu prosto w oczy.
- kocham cię – wyszeptała i uśmiechnęła się.
Poczuł jak jego serce rośnie. Przytulił ją jak najmocniej potrafił.
Poczuł się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, obejmując swój największy
skarb. Wtulił twarz w jej włosy i odetchnął z radości.
***
Godzinę później, cała trójka machała już Zoey, podążającej do
odprawy.
- masz dziś jakieś plany? – spytał nagle Louis, kiedy wracali do
samochodu.
- no nie bardzo. Coś proponujesz? – Ana spojrzała na bruneta, wciąż
skupiającego się na drodze.
- odwieźmy najpierw Niall’a – szepnął dziewczynie na ucho i uśmiechnął
się tajemniczo.
Paręnaście minut później wyjeżdżali z powrotem z podjazdu chłopaków.
- gdzie jedziemy? – spytała w końcu po dłuższym milczeniu.
- czy my kiedykolwiek byliśmy na jakiejś prawdziwej randce? –
odpowiedział pytaniem na pytanie.
- nie.. wydaję mi się, że nie, ale.. do czego zmierzasz? – spojrzała na
niego ze zdziwieniem.
- tak też myślałem – wyszczerzył się – zabieram cię na pierwszą randkę
kochanie – ucałował dziewczynę w policzek.
Resztę drogi przesiedziała
wpatrując się we wciąż uśmiechniętego bruneta. Była bardzo zdziwiona, ale
również pozytywnie zaskoczona, że Louis myśli jeszcze o tak błahych rzeczach.
Przecież jest facetem, a to znaczy, że skoro ona jest w ciąży on nie musi się
tak naprawdę starać. Tak myślała o mężczyznach od zawsze, aż do tego dnia.
Nachyliła się nad skupionym chłopakiem i ucałowała go w policzek, po czym
odwróciła się do okna.
- za co to? – spytał zdziwiony
- taki miałam kaprys – zaśmiała się
- no tak, teraz chyba będziesz miała mnóstwo kaprysów. O boże… - zaśmiał
się, po czym udał przerażenie. Sekundę potem dostał po ramieniu od dziewczyny.
Zatrzymali się przed jakąś knajpą z fast food’em. Ana zamówiła ogromną
porcję, tłumacząc się, że musi jeść za dwoje, Lou zamówił drugie tyle tłumacząc
się dotrzymaniem jej towarzystwa. Kiedy zjedli i wyszli, chwycił ją za rękę i
pozostawiając samochód ruszyli do parku na spacer. Wciąż opowiadał jej jakieś
dowcipy, wygłupiali się, raz po raz kradnąc sobie pocałunki. Doszli do małej
budki, gdzie starszy mężczyzna sprzedawał lody i watę cukrową. Kupili po lodzie
i ruszyli dalej.
Zasiedli pod rozłożystym drzewem.
- ale dziś piękny dzień. – stwierdziła Ana spoglądając w niebo i
przymrużając oczy przez rażące słońce.
- nie tak piękny jak ty.. –
stwierdził Lou
- dobry podryw – zaśmiała się po czym ucałowała oburzonego bruneta.
- An.. – zaczął nagle
- hm? – odwróciła głowę, trafiając na jego przeszywające, piękne
niebieskie tęczówki
- chciałem.. czy.. – plątał się, uciekając wzrokiem
- no? – niecierpliwiła się
- ja.. no nieważne. – stwierdził szybko i ucałował zdziwioną dziewczynę
w usta.
Wzruszyła ramionami i ułożyła się na plecach, kładąc głowę na nogach
chłopaka. Chwycił dłoń dziewczyny i splótł ich palce. Trwali w takiej pozycji
przez resztę popołudnia, patrząc sobie w oczy. Raz na jakiś czas Lou dotykał z
ogromnym uśmiechem brzucha Any, lub ją całował.
***
Kiedy wrócili do domu chłopaków usłyszeli dziwne odgłosy. Weszli po
cichu głębiej. Na kanapie leżał Harry, a na nim siedziała Patty i najwyraźniej
do czegoś między nimi miało dojsć, bo chłopak był bez koszulki, a szatynka
miała zmierzwione włosy i podniesioną bluzkę.
- EKHM! – chrząknął Louis, wchodząc z Aną za rękę do salonu. Patty z
lokowatym spojrzeli na nich z zakłopotaniem. – nie chce nic mówić, ale to
miejsce publiczne tak jakby. – wyszczerzył się
- sory stary, poniosło nas – Harry wyszczerzył się znacząco do Patty,
która usadawiając się prosto na kanapie, obciągała bluzkę.
- a niech ponosi, tylko nie na widoku. Chyba, że możemy się dołączyć –
zaśmiał się brunet – sam kiedyś chciałeś! – dodał szybko, widząc minę
przyjaciela.
- no dobra. Chcecie to zapraszamy – odpowiedział mu lokowaty, ukazując dołeczki.
- jasne! Chodźcie! – zaśmiała się Patty machając zachęcająco ręką. Wszyscy
wybuchli śmiechem. w końcu Lou chwycił Anę za rękę i pociągnął za sobą.
- oni idealnie do siebie pasują. Są niemożliwi. – stwierdził z uśmiechem
kiedy wchodzili na górę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
mam nadzieję, że ten rozdział nie jest tak beznadziejny jak mi się wydaję.
mam do Was pytanie, bo wpadł mi do głowy głupi pomysł. czy chciałybyście spytać o coś bardzo konkretnego bohaterów? myślę, że na tym etapie mogłyby się pojawić jakieś pytania. ;) co myślicie o tym głupim pomyśle? ;p
zapraszam na nowy rozdział na breathe-me-please! troche autopromocji :D
zapraszam na nowy rozdział na breathe-me-please! troche autopromocji :D
Kocham Was!
buziaki!
nie mam słów... jak to kur wa koniec............................. :x przecież no nie.. ja wychodzę. w takim momencie jak harry bez koszulki, no nie, no. idę stąd z wielkim fochem. ; (
OdpowiedzUsuńi ja się pytam harryego czy kocha patty i czy będzie się z nią ruchał dniami i nocami. ; (
Czy Lou chce się jej oświadczyć?:> To by było coś.:D I świetny pomysł z tą randką.:D Fajna kolejność... ciąża, a później pierwsza randka.:D Harry i Patty to idealny duet.:D Dobrze, że ich sparowałaś.:D Czekam z niecierpliwością na następny.:D Love ya.xx
OdpowiedzUsuńP.S Co do nowego u mnie... piszę go obecnie i jak skończę to go wrzucę.;)
Boli mnie serce! :(
OdpowiedzUsuńZoey i Niall to moja ulubiona para i normalnie płakałam i uśmiechałam się jednocześnie gdy czytałam fragment o nich! Nie wierzę że potrafię robić dwie rzeczy naraz. Zakochałam się w fragmencie w którym wyznają sobie miłość! <3 Mam nadzieję że blondyn będzie wierny i ona też!
Ana i Lou to też moja ulubiona para, a ta randka to świetny pomysł był :-D co do Harrego i Patty co tu dużo pisać, to jest moja trzecia ulubiona para! XD
piszesz bosko <3
Wspaniałe to jest!
OdpowiedzUsuńZoey i Niall biedaki, ale na pewno w wolnych chwilach będą się odwiedzać, i to wyznanie miłości ahhhh... *_*
Haha pierwsza randka Lou i Any, no co lepiej późno niż w cale hihi ;)
Ojeju i to dotykanie brzuszka takie słodkie...
Patty i Harrego troszku poniosło haha i ta propozycja, ten rozdział wymiata!
Piszesz cudownie :** Czekamy na kolejną część
To wcale nie jest głupi pomysł! :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny i nie zaprzeczaj.
Ach... Lou i Ana są tacy słodcy. Dlaczego ja ich tak kocham?
Szkoda mi Niall'a i Zoey, ale myślę, że się jeszcze zabaczą. Bardzo się kochają.
A więc czekam na kolejny rozdział.
Dominika.
Przepraszamy za spam, ale u nas pojawił się nowy rozdział, serdecznie zapraszamy ;)
OdpowiedzUsuńJak to się stało, że jeszcze nie komentowałam?!
OdpowiedzUsuńWięc: aż mnie serduszko zabolało, gdy Zoey żegnała się z Nialle'm, jakoś tak mi się smutno zrobiło.
Ostatnia scena oczywiście bardzo ciekawa! Patty i Harry to takie dwa niewyżyte...! :D
Kiedy nowy, kiedy, kiedy?
Kocham cię i ja chcę więcej! ;c
Zapraszam na nowy rozdział! :)
http://all-our-life.blogspot.com/