Siedzieli w salonie, w jej mieszkaniu. Louis oparty o kanapę, wpatrywał
się w telewizor i bawił się włosami dziewczyny. Ona leżała z głową na jego
kolanach i wpatrywała się w jego uśmiechniętą twarz. Bawiła się jego palcami,
raz na jakiś czas całując ich opuszki. Za każdym razem uśmiech chłopaka
poszerzał się i zerkał na brunetkę. Ułożyła się na boku, przodem do niego i
wtuliła twarz w jego brzuch.
Odłożył wcześniej trzymanego pilota i spojrzał na wtuloną w niego
brunetkę.
- chodź tu – wyszeptał i jednym ruchem podniósł i usadził sobie
dziewczynę na kolanach.
Spojrzał w jej czekoladowe oczy i odgarnął kosmyk z jej
czoła. Wyszczerzył się i dotknął brzucha dziewczyny. Nie potrzebowali słów, bo
oboje dobrze wiedzieli co chcą sobie w tym momencie powiedzieć, dobrze wiedzieli
co czują. Wtuliła nos między linią jego szczęki, a szyją. Muskał ją delikatnie
po policzku, całując w głowę.
~ Zayn ~
Stał oparty o samochód i z założonymi na klatce piersiowej rękoma.
Czekał pod szpitalem na swoją ukochaną Jo. Przechodził niecierpliwie z nogi na
nogę i wciąż wpatrywał się w drzwi wyjściowe. Co chwila poprawiał włosy, albo
obciągał koszulkę. Kiedy tylko jakaś młoda dziewczyna wyłaniała się ze szpitala
on od razu oddychał szybciej, myśląc, że to właśnie Jo.
Nigdy nie sądził, że znajdzie kogoś tak niesamowitego. Ta dziewczyna
była wyjątkowa, jak wciąż powtarzał. Piękna, inteligentna, zabawna,
przyjacielska. Wszystko to składało się na jego idealną Jo.
Wybiegła z budynku i w pośpiechu naciągała na siebie płaszcz. Kiedy
tylko znalazła wzrokiem mulata, uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do niego.
Widząc biegnącą dziewczynę, wyszczerzył się i rozłożył ramiona. Wskoczyła na
niego, a ten, obejmując jej biodra, obkręcił dziewczynę wokół siebie, po czym
wbił się w jej piękne usta.
Usadził ją na masce samochodu i zaczął całować szyję dziewczyny, raz po
raz wracając z namiętnymi buziakami do ust.
- Zayn.. – wyszeptała
- hm? – mruknął, nie odrywając się od jej szyi
- jesteśmy w miejscu publicznym, a mam wrażenie jakbyś chciał mnie zaraz
rozebrać. – zaśmiała się cicho i odepchnęła go delikatnie. Na jego twarz wkradł
się smutek, na co nie mogła patrzeć. Pokręciła głową i przyciągnęła go z powrotem,
na co chłopak szeroko się uśmiechnął
- jesteś niemożliwy. – rzekła i wbiła się w jego pełne usta.
***
Stała na balkonie, spoglądając na przechadzających się ludzi. Nagle poczuła
na swoich biodrach ciepłe dłonie Louis’a. uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła
do chłopaka.
- co tam mała? – rzucił, kładąc głowę na jej ramieniu
- tak się zastanawiam..
- hm?
- nie pośpieszyliśmy się z tym ślubem?
- co masz na myśli? – spojrzał na nią ze zdziwieniem
- no bo.. to zaprzepaści twoją karierę. Nie będziesz już wolnym
strzelcem, którego kochają miliony dziewczyn..
- ależ jesteś głupia. – zaśmiał się, kręcąc głową. Już otwierała usta,
by coś powiedzieć, ale chłopak wbił się w jej usta. – kocham cię – rzekł, wlepiając
w dziewczynę swoje niebieskie tęczówki – i kocham ją albo jego – wyszczerzył się,
dotykając jej brzucha.
- no właśnie. Jutro USG. Co ty na to by spytać wszystkich czy chcą z
nami iśc? – uśmiechnęła się
- świetny pomysł! Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć to małe cudo –
wyszczerzył się
- Looouis.. co ze świadkami? – spytała, odwracając się ponownie do wciąż
uśmiechniętego Louis’a
- myślę, że to już postanowione. Dzwoń do niej! – wręczył dziewczynie telefon.
Parę minut później Ana i Lou umówili się z przyjaciółmi w parku, niedaleko
domu chłopaków. Czekając na wszystkich, zasiedli na jednej z ławek.
- pamiętasz ją? – zaczęła brunetka
- to tutaj pierwszy raz usłyszałem jak śpiewasz.. i pierwszy raz tak
bardzo się zbliżyliśmy. – rozmarzył się, odchylając głowę do tyłu – no i
strasznie wtedy padało – zaśmiał się po chwili
- jestem w szoku! – spojrzała na niego, udając zdziwienie – nie pamiętasz
gdzie położyłeś pilota, a pamiętasz co działo się w konkretnym miejscu parę
miesięcy wcześniej?
- takich rzeczy się nie zapomina mała – pokazał jej język.
- hej wam! – usłyszeli krzyk Niall’a, idącego z Zoey za rękę.
- och, świetnie, że jesteście pierwsi – uśmiechnęła się Ana
- a coś się stało? – przestraszyła się rudowłosa, siadając Horanowi na
kolanach
- mamy do was sprawę – rzucił Lou.
- a mianowicie? – zdziwił się Niall. Spojrzeli po sobie i wyszczerzyli
się do przyjaciół.
- zgodzilibyście się zostać naszymi świadkami? – wypaliła brunetka
- o boże! – pisnęła Zoey, po czym z jej oczu popłynęły łzy
- mówicie serio? – Niall spoglądał to na Anę, to na Louis’a
- no jasne, że pewnie! – zaśmiał się brunet.
Zoey podeszła do Any i przytuliła ją najmocniej jak tylko potrafiła,
później to samo zrobiła z Lou.
- nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy – uśmiechnął się blondyn i
uściskał przyjaciela, by później zrobić to samo z Aną.
- a wy nie wiecie jak my się cieszymy – stwierdziła Ana.
Niedługo potem dołączyła do nich reszta. Brunetka powiadomiła przyjaciół
o wybranych świadkach i o pójściu na USG. Wszyscy jednocześnie zgodzili się i
rzucili na dziewczynę. Mimo, że Harry za każdym razem na spotkanie przychodził
sam, Ana wiedziała, że między nim a Patty musiało się naprawić. Chłopak zmienił
się nie do poznania, podobnie jak kiedyś, kiedy to pogodził się z szatynką po
raz pierwszy. Mimo, że nic nie mówił, jej intuicja podpowiadała jej najlepsze,
z czego naprawdę bardzo się cieszyła.
***
- macie już pomysł na imię? – zagadnął Zayn, kiedy siedzieli w
poczekalni jednej z londyńskich przychodni.
- zabawne, że pytasz.. – wyszeptała Ana z tajemniczym uśmieszkiem.
- dlaczego? – mulat spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- a nic, tak do siebie coś powiedziałam. Nieważne – wyszczerzyła się,
klepiąc zdezorientowanego chłopaka po ramieniu.
- chcecie znać płeć? – spytał nagle Liam
- hm.. Lou? – zwróciła się do bruneta, pochłoniętego zabawą plastikową
atrapą dziecka – Lou!
- co? – spojrzał na nią z wyrzutem
- pytano nas o coś – przewróciła oczami i zabrała chłopakowi jego nową
zabawkę
- ej! – oburzył się i usiadł prosto na krześle
- ja wciąż nie mogę uwierzyć, że ON ma być ojcem.. – wyszeptała Zoey. Wszyscy
poza Louis’em usłyszeli i wybuchli śmiechem.
- wracając do pytania.. ja chyba nie chcę wiedzieć. Wolę niespodziankę –
stwierdziła Ana, ocierając łzę, spowodowaną śmiechem. – a ty Louis?
Chłopak znalazł sobie już kolejną zabawkę. Siedział i w skupieniu
oglądał plastikową atrapę brzucha, z którego można było wyjąć „dziecko”.
- co ja najlepszego zrobiłam.. – Ana przewróciła znacząco oczami, a
reszta przyjaciół po raz kolejny wybuchła śmiechem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
mam nadzieję, że rozdział jest troszkę lepszy od poprzedniego. ale zapewniam, że następny, czyli ostatni będzie chyba najlepszy :D chyba zaczne przyjmować zamówienia na kolejne imaginy, skoro przypadly Wam do gustu ;p
Kocham Was!
buziaki!
przeczytałam. lepszy niż poprzedni! :-D na tamtym poległaś, haha, ale teraz się zrehabilitowałaś.;-* teraz tylko ślub i moja scena, i ekstra. XD lols. lovki
OdpowiedzUsuńOstatni?!
OdpowiedzUsuńOch, jaka szkoda.
Tak, muszę przyznać, że ten rozdział bardziej przypadł mi do gustu.
No cóż, czekam na kolejny.
A co do mojego opowiadania, to zacznę go publikować, gdy skończę ten, co teraz piszę :D
Dominika.
PS. Czy ja też mogłabym poprosić o imagina, dla mnie? Takiego z Niall'em?
Louis tu jest zajebisty! Dziecko będzie miało dziecko, haha xd
OdpowiedzUsuńJeśli dzidziuś będzie taki sam jak tatuś to ja współczuję Anie :D będzie SZCZĘŚLIWA rodzinka do kwadratu! <3
Zaskoczyłaś mnie tymi świadkami. Przyznam się szczerzę, że nie spodziewałam się, że to właśnie ich wybierzesz, ale oczywiście bardzo się cieszę :D
Fragment o Zaynie jest cudowny! :* fajnie, że jest w końcu szczęśliwy.
Kocham <3
Zdaję się na swoją wyobraźnię :D
OdpowiedzUsuńDominika.