piątek, 21 lutego 2014

65 „Trochę świątecznie.”

Życie bywa całkowicie zaskakujące. Wiemy, 
że los szykuje dla nas mnóstwo niespodzianek. Mimo wszystko nigdy nie jesteśmy na to przygotowani. Dlaczego? Może po prostu się nie da? Nigdy nie wiemy bowiem, w którym momencie naszego życia pojawią się osoby, dla których będziemy w stanie zrobić wszystko. Poświęcić się im całkowicie i zatracić w życiu z nimi. Bywa tak, że w naszym życiu pojawia się również jedna mała istotka, która swoim istnieniem potrafi zmienić diametralnie zachowanie największego twardziela, największego dowcipnisia. Która może obrócić nasz świat do góry nogami i dać mnóstwo szczęścia.


Do świąt został tydzień i właśnie tego dnia przyjaciele postanowili urządzić wspólną imprezę. Już od rana telefon Any nie milknął. Wciąż dzwonił do niej któryś z chłopaków i pytał co jeszcze mają przynieść. Umówili się, że ponieważ na znalezienie prezentów traci się mnóstwo czasu, oni wręczać sobie takowych nie będą.

- Niall! Zostaw! To na wieczór! – krzyczała Ana, widząc jak blondyn po raz kolejny podjada ciasto, nad którym spędziła połowę ranka. – to był bardzo zły pomysł żebyście mi pomagali, wszystko zrobiłabym sama i byłby spokój – zaśmiała się, wyrywając chłopakowi widelec, który kierował z powrotem do słodkości.

- nie bądź taka samowystarczalna. Nie ogarnęłabyś tego wszystkiego – odrzekł Zayn, udając poważny ton i chowając przygotowane już jedzenie.

W mieszkaniu dziewczyny panował okropny hałas, chłopaki latali od kuchni do pokoju wciąż się wygłupiając.

- ogarnijcie się! Lou! Bierz te talerze! Harry! Bierz sztućce. – rozkazała i wręczając chłopakom wspomniane przedmioty, wskazała na stół w salonie.

Parę godzin później zasiadali już spokojnie przy jedzeniu. Ana chwyciła za kieliszek z winem i uniosła go, spoglądając na przyjaciół.

- moi kochani..
- o matko, znowu jakiś toast. – przerwał jej ze śmiechem Louis, czego chwilę potem pożałował.
- chciałabym coś powiedzieć. – wyszczerzyła się brunetka, widząc masującego miejsce uderzenia Louis’a. – bardzo wam dziękuję. nie tylko za pomoc dzisiaj. Ale również za ostatnie miesiące. Nie wiem jak mogłam bez was żyć – cała piątka wyszczerzyła się z zadowoleniem – jesteście kochani i życzę wam jak najlepiej. Wesołych świąt moje małe One Direction!
- wesołych! – cała piątka zawtórowała
- małe?! – odchrząknął nagle Lou
- stary, nie zaczynaj znowu. Zaraz zacznę myśleć, że masz jakiś kompleks. – zaśmiał się Zayn. Wszyscy wybuchli śmiechem i tak rozpoczęła się rozmowa. Nie uczestniczył w niej Niall, który odkąd zasiadł przy stole nie mógł oderwać się od jedzenia.

- chciałem wam coś powiedzieć. – zaczął nagle Liam, spoglądając ukradkiem to na Anę, to na Harry’ego. Oboje uśmiechnęli się do przyjaciela zachęcająco.
- no co tam? – Zayn spojrzał na niego pytająco, co zrobił również Niall i Louis
- ja.. chciałem wam powiedzieć.. – przeciągał, wciąż nie mogąc zdobyć się na odwagę.
- mów stary – Hazza poklepał przyajciela po plecach
- dobra.. jestem gejem. – rzucił szybko i od razu spuścił głowę.

Niall, Louis i Zayn spojrzeli po sobie jakby wciąż nie dowierzając. Przez chwilę panowała cisza, przerywana jedynie kasłaniem. W końcu cała trójka podniosła się z miejsc i podeszła do bruneta. Każdy po kolei przytulił zszokowanego przyjaciela i wrócili z uśmiechami na swoje miejsca.

- a masz kogoś? – zapytał Zayn z naprawdę miłym uśmiechem
- no.. owszem
- kogo? Kogo? – Lou o mało co się nie zachłysnął. Ana przewróciła ze śmiechem oczami, widząc jak chłopak zachowuję się niczym nastolatka.
- John’a.
- naszego? – zdziwił się Niall. Brunet pokiwał jedynie głową. – fajnie! – chłopak klasnął w dłonie i ponownie zajął się jedzeniem
- ej, a podoba ci się któryś z nas? – rzucił nagle Louis, a oczy wszystkich skierowały się w jego stronę – no co? – wzruszył ramionami i chwytając za widelec i wyszczerzając się spojrzał na Liam’a
- wszyscy jesteście boscy. – zaśmiał się Payne, a reszta mu zawtórowała. Poczuł jak kamień spada mu z serca, widząc reakcję swoich przyjaciół. Nie bał się tak niczego innego. Nawet reakcji mediów i reszty świata. Najbardziej zależało mu na opinii i podejściu tej czwórki, którą kochał jak własnych braci.


***

W dzień wigilii Ana wraz z Louis’em ruszyli do jego rodzinnego domu. Przez całą drogę dziewczyna nie mogła przestać się stresować. Bała się, że jego matka i siostry jej nie zaakceptują. Żadne słowa chłopaka nie uspokajały jej nawet na moment.

Jednak jak się potem okazało jej strach był kompletnie bezpodstawny. Cała rodzina Lou okazała się bardzo sympatyczna, opiekuńcza i zaciekawiona osobą Any. Dlatego więc święta przyszłych państwa Tomlinson minęły w bardzo miłej i rodzinnej atmosferze, co Ana doceniała chyba najbardziej ze wszystkich. Przecież jeszcze nigdy nie miała okazji przeżyć tak cudownych świąt. Nigdy nie miała rodziny, a to co Louis podarował jej w tym roku było najlepszym prezentem jaki tylko mogła dostać.

Leżeli w jego pokoju chłopaka, objedzeni świąteczną kolacją i trzymając się za ręce, wpatrywali się w sufit.

- Lou.. – zaczęła cicho Ana, odwracając się do chłopaka i podpierając się na łokciu.
- hm?
- przepraszam, że nie miałam dla ciebie żadnego prezentu.. – spuściła głowę.
- ty jesteś dla mnie największym prezentem. – uśmiechnął się, podnosząc palcem jej twarz.
- może to nie jest nic szczególnego.. może nie można tego zaliczyć do prezentu ale.. – zaczęła, zatapiając się w niebieskich ślepiach chłopaka
- ale?

Zbliżyła twarz do jego i uśmiechnęła się, muskając delikatnie jego usta opuszkiem palca.

- będziesz ojcem. – wyszeptała.
W odpowiedzi usłyszała przeraźliwy krzyk radości, który usłyszeli chyba wszyscy domownicy. Chłopak zeskoczył z łóżka i chwytając Anę za biodra, obrócił ją wokół siebie.

- to jest najcudowniejszy prezent. – odezwał się w końcu – kocham cię! – wykrzyknął i całując wcześniej roześmianą dziewczynę, postawił ją na podłodze.


~ Patty ~

Wigilia. Dzień, w którym nikt nie powinien się smucić. Dzień, który spędza się z rodziną, z najbliższymi. Dla niej był to jednak dzień jak każdy inny. A może nawet gorszy. Nie mogła patrzeć na tą rodzinną atmosferę, nakręcaną dodatkowo przez media.

- czysta komercha. – stwierdziła, przerzucając po raz kolejny kanał.

Wszystkie poprzednie dni spędziła na płakaniu i obwinianiu samej siebie. nie miała siły i ochoty by za cokolwiek obwiniać Anę. Jej uczucia były wobec dziewczyny wciąż zbyt mocne, by mogła zacząć ją nienawidzić. Nadrabiała to jednak nienawiścią do reszty świata i wszystkich jej przyjaciół. Kiedy nie znajdowała w ich osobach wystarczających argumentów, zaczęła szukać winy za to co się wydarzyło w samej sobie. Gdyby nie jej głupie, nastoletnie zachcianki, nie straciłaby tak niesamowitej i jedynej miłości jaką była Ana.

Przez swój ból i żal wkręciła się jeszcze bardziej w narkotyki. Zaczęła spotykać się z przeróżnymi osobami. Z kobietami i mężczyznami. Chodziła do klubów, upijała się, ćpała i uprawiała przygodny seks. Podświadomie wybrała sobie taką właśnie drogę destrukcji. Mimo tych wszystkich szaleństw, mimo faz, kaców i ekstazy po seksie, nie mogła przestać myśleć o niegdyś jej brunetce. Ale przez całe to zachowanie nie tylko myśli o Anie się nasiliły. Nie mogła bowiem zapomnieć o wysokim chłopaku z burzą brązowych loków. Sama nie wiedziała dlaczego tak z nim postąpiła. Przecież to naprawdę świetny człowiek, który nie chciał od niej wyłącznie jednego. Gdyby tylko zachowała się inaczej..

- przecież ja go nie kocham.. ja już nie potrafię kochać nikogo prócz An... – mówiła do siebie, zalana łzami. A jednak, ten mężczyzna wzbudzał w niej tak silne uczucia, jakie dotychczas wywoływała jedynie osoba Any.


***

Po powrocie z rodzinnego Doncaster, Louis ogłosił przyjaciołom szczęśliwą nowinę. Wszyscy zareagowali jeszcze lepiej niż za pierwszym razem. Postanowił jednak, wraz z Aną, że owe wieści przekażą Zoey dopiero kiedy przyjedzie. Dowiedzieli się bowiem, że przed końcem roku Niall będzie leciał osobiście po dziewczynę.

- ależ on jest kochany.. taki romantyczny.. – zaczęła Ana, kiedy blondyn opuścił dom.
- się przypadkiem nie zakochaj – zaśmiał się Lou
- mógłbyś się od niego uczyć! – uderzyła go w ramię
- przecież po ciebie jeżdżę! Nie obrażaj się – dodał szybko, widząc formujący się grymas na twarzy dziewczyny. – może czekoladki?
- och – Ana rzuciła się na słodkości, pochłaniając je w jednym momencie. A reszta przyjaciół siedzących naokoło wybuchła śmiechem.

- mówiłem? Woli słodycze ode mnie. – stwierdził Lou, kiedy dziewczyna zabrała mu siłą pudełko ze słodkościami.



------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam, ten rozdział okazał się strasznie nudny ;/ nie podoba mi się.
wiem, że to trochę dziwne wstawiać "świąteczny" rozdział pod koniec lutego, ale co poradzę, że akcja właśnie tak się potoczyła :D mam nadzieję, że wybaczycie mnie tą dzisiejszą beznadziejność. obiecuję, że poprawię się w kolejnych rozdziałąch. ;) 
ps.: jeżeli wszystkie będziecie chciały, mogę nadal kontynuować tą historię. zrobić drugą część. ale to tylko i wyłącznie na Wasze życzenie.  
Kocham Was!
buziaki!

5 komentarzy:

  1. cudowny!!!
    reakcja Lou cudowna!! ciekawe jak sprawdzi się w tej roli :D
    Hahaha Liam się w końcu przyznał i wszyscy go zaakceptowali.
    my osobiście bardzo byłybyśmy za drugą częścią tego opowiadania!!!
    dużo dużo dużo weny życzymy!!!!
    :******

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ty mówisz? Rozdział jest świetny. Ciesze się, że ana jest w ciąży, mam nadzieję że tym razem już nic tego nie zepsuje. Cieszę się też że Liam powiedział reszcie, chociaż i tak nadal dziwnie mi, że jest gejem. :D
    Czekam na więcej i OCZYWIŚCIE, ŻE CHCEMY DRUGĄ CZĘŚĆ!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No jasne, zgadzam się na drugą część!
    A rozdział wspaniały. Nie próbuj zaprzeczać.
    A wyznanie Liam'a. Bardzo się z tego cieszę.
    Martwię się jednak o Patty.
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. noo nie wiem, nie wiem. takie sranie w banie, pierdolamento ...
    nie no, żart, hue hue, zabawna ja, wiem. :/ dzisiaj dzień średniawka, także ten no.
    spoko rozdział, Ana w ciąży - wiedziałam jak przeczytałam wstęp, że pojawia się mała istotka, która zmieni nawet twardziela, bla bla. fajnie, będą dzieci. xd
    biedna Patka. no nic, takie życie. nie ma łatwo.
    tyle, bejbusku. ;-* lovki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rób drugą część, a potem jeszcze trzecią :D
    Lou mnie totalnie rozwala xd Ana w ciąży! BOSKO!
    Fajnie, że Liam powiedział wszystko reszcie :) wiedziałam, że go zaakceptują.
    Co do Patty to mam mieszane uczucia, albo jej nie cierpię, albo mi jej szkoda :/. Te narkotyki ją pogrążą. Mogłaby sobie wyjaśnić z Harrym wszystko i niech do siebie wrócą.
    Niall mój kochany żarłok <3 czasami się zastanawiam gdzie on te ilości jedzenia :D.
    Zoey i Niall <3 już sobie wyobrażam ich spotkanie :).
    Kocham Cię mocno! :*

    OdpowiedzUsuń