Siedzieli w restauracji, trzymając się za ręce i wpatrując w oczy. Cały
świat dla nich nie istniał. Byli tylko oni.
- nawet sobie nie wyobrażasz jak się denerwowałem. – zaczął nagle Louis
- niby dlaczego? – uśmiechnęła się
- to był większy stres niż przed pierwszym występem! Bałem się, że przez
wzgląd na nasze problemy..
- przestań! Najważniejsze jest tu i teraz – przerwała mu Ana, nachylając
się i muskając jego wargi.
- kocham cię mała – wyszczerzył się, całując dłoń dziewczyny, na której
miała pierścionek. – nie masz może ochoty na spacer?
- chyba czytasz mi w myślach – zaśmiała się – chodźmy!
Zostawili samochód pod restauracją i łapiąc się za ręce ruszyli przed
siebie. Wieczór był wyjątkowo jak na listopad, ładny i nawet ciepły.
Przechadzali się ulicami Londynu, rozmawiając.
- moja narzeczona.. jak to fajnie brzmi – zaśmiał się w pewnym momencie
Lou
- ciekawa jestem jak inni na to zareagują – zawtórowała mu Ana. Nagle
stanęła jak wryta, patrząc tępo w przestrzeń.
- co jest? – zdziwił się brunet
- przypomniało mi się, że nie tylko chłopaki, Patty i Zoey się o tym
dowiedzą..
- co masz na myśli?
- naprawdę nie wiesz? – spojrzała na niego z politowaniem
- Paul?
- i Directioners.. – spuściła wzrok.
- znowu histeryzujesz mała – przyciągnął dziewczynę do siebie i objął
ramieniem. Ucałował i nie zdejmując ręki, ruszył dalej, ciągnąc za sobą Anę.
Szli słabo oświetlonymi uliczkami w całkowitym milczeniu. spojrzał na
brunetkę ze zdziwieniem.
- co tak przygasłaś pani Tomlinson? – wyszczerzył się, muskając
dziewczynę ręką, którą wciąż trzymał na jej ramieniu.
- jeszcze Brooks wariacie – zaśmiała się – przypomniało mi się dziecko..
– Nie odpowiedział. Zamiast tego przyciągnął dziewczynę do siebie i mocno przytulił.
Jemu również zrobiło się smutno, bo tak naprawdę bardzo chciał mieć dzidziusia.
Jednak postanowił być silnym, być
wsparciem dla Any. Tak bardzo pragnął jej szczęścia.
- kochanie? – zaczął szeptem
- hm?
- jeśli chcesz możemy jeszcze dziś postarać się o małego Tomlinsonka –
wyszczerzył się, spoglądając w oczy brunetki.
- jesteś głupi ale i tak cię kocham – uśmiechnęła się delikatnie i
ucałowała chłopaka.
Przez resztę spaceru Louis zachowywał się jak napalony nastolatek. Wciąż
całował i pogryzał wszystkie dostępne części ciała Any.
- uspokój się! nie przy ludziach – wciąż powtarzała, ale chłopak jednym
uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał to co do niego mówiła, i kontynuował
próby.
***
Weszli po cichu do domu i rozejrzeli się.
- czyżby nikogo nie było? – szepnął Louis, uśmiechając się tajemniczo.
- na to wychodzi. – odrzekła dziewczyna, zdejmując płaszcz. Nagle
poczuła na swoich biodrach dłonie chłopaka, a na szyi jego gorące pocałunki. Chwilę
potem podnosił powoli jej sukienkę.
- Lou, co ty.. – nie pozwolił jej dokończyć,
odwracając brunetkę jednym ruchem i wbijając się w jej usta. Wziął ją na ręce,
a ona oplotła nogi wokół jego bioder i
nie odrywając warg od jej rozgrzanego ciała wszedł do pierwszego lepszego
pomieszczenia, którym jak się okazało była kuchnia. Zsunął jednym ruchem ręki
wszystko co znajdowało się na blacie i usadził dziewczynę. Oderwał się od jej
ust i odgarnął czarne kosmyki włosów opadające jej na twarz.
- jesteś taka piękna.. – szepnął, patrząc Anie prosto w oczy i
wyszczerzając się. oplotła ręce wokół jego karku i przyciągnęła do siebie.
- a ty jesteś niemożliwy.. – wyszeptała mu do ucha, po czym przygryzła
jego płatek. W odpowiedzi usłyszała pełne zadowolenia mruknięcie. Ręce Louis’a
od razu powędrowała na jej ramiona, by zaraz potem zsunąć ramiączka jej
sukienki. Całował zachłannie każdy skrawek jej szyi, ramion, obojczyków. Kiedy dochodził
do dekoltu, popchnął ją w tył. Oparła się na łokciach i odchyliła głowę. Zamknęła
oczy i wczuwała się w gorący oddech i niesamowite usta chłopaka. Już miał
zsunąć jej sukienkę, kiedy usłyszeli chrząkanie.
- przepraszam, że przeszkadzam. – ich oczom ukazał się uśmiechnięty Liam
- o, a jednak ktoś jest – Lou wyszczerzył się, nie puszczając Any.
- ja tylko po wodę. – rzucił unosząc zabawnie brwi i wyjmując z szafki
butelkę.
- przepraszamy.. – rzuciła za nim brunetka
- nie macie za co. Ale tak szczerze, to zachowujecie się jak napaleni
nastolatkowie. – położył palec na brodzie i zastanowił się chwilę – zupełnie jak
Hazza i Patt – zaśmiał się i machając wyszedł z kuchni.
- on ma rację. Nie możemy tak tutaj.. – rzuciła Ana
- czemuu.. zawsze chciałem tego spróbować ! – narzekał brunet ze
skwaszoną miną
- we własnym domu będziemy mogli robić to w każdym zakamarku – rzekła
uwodzicielskim głosem, muskając opuszkiem palca jego policzek. Uśmiechnęła się
i zeskakując z blatu, pociągnęła wyszczerzonego bruneta na górę.
***
Następnego ranka zeszli na dół, trzymając się za ręce i z nie znikającymi
uśmiechami. W salonie zastali Niall’a z laptopem na kolanach.
- cześć – odrzekła zadowolona Ana
- no hej – uśmiechnął się blondyn i wrócił wzrokiem na ekran
- co robisz? – spytał Lou, obejmując dziewczynę ramieniem
- gadam z Zoey – rzucił szybko i wyszczerzył się do monitora
- my też chcemy! – krzyknęła brunetka i sekundę później oboje znaleźli
się obok blondyna, machając rudowłosej. Siedzieli roześmiani, rozmawiając z
Zoey. Nagle Louis wpadł na pomysł.
- Zo, możemy pogadać na osobności? – spytał
- no jasne ! – zaśmiała się rudowłosa
- co kombinujesz? – Niall spojrzał na przyjaciela podejrzliwie
- a nic takiego, chodź – zwrócił się do Any, chwytając laptopa i ciągnąc
ją za rękę. Chwilę potem znaleźli się już w jego pokoju.
- co się stało? – pierwsza odezwała się Zo
- chcemy ci coś powiedzieć – wyszczerzył się brunet, patrząc znacząco na
Anę. Odwzajemniła gest i oboje spojrzeli na ekran.
- no?
- Loui mi się oświadczył! – brunetka krzyknęła najciszej jak potrafiła. Odpowiedzią
był niesamowicie głośny pisk, później krzyk i klaskanie.
- o boże! Nie wierzę! Jak cudownie! Tak bardzo się cieszę – podniecała się
rudowłosa
- ty płaczesz? – zagadnął nagle Lou
- to ze wzruszenia! Jesteście cudowni! – zaśmiała się Zoey.
- tylko nie mów Niall’owi. Jeszcze nikt prócz ciebie o tym nie wie. Chcemy
zrobić im niespodziankę! – mówiła Ana
- no jasne, rozumiem.
- kiedy wpadniesz? – spytała brunetka
- nie mam pojęcia. – posmutniała – mam tyle na głowie.. myślę, że
najszybciej to chyba na sylwestra. Jeżeli wszystko dobrze się ułoży –
westchnęła
- coś nie tak? – zaciekawiła się Ana. Louis usiadł za dziewczyną i objął
ją w pasie, kładąc brodę na jej ramieniu.
- wszystko dobrze. Po prostu boję się, że jest zbyt pięknie i coś może
pójść źle. – odpowiedziała rudowłosa
- jestem pewna, że cały czas będzie tak pięknie! – rzuciła Ana, a brunet
jej zawtórował.
Po piętnastu minutach rozmowy, zeszli na dół i oddali zniecierpliwionemu
blondynowi laptopa. Później ruszyli do kuchni, by zjeść śniadanie. Podczas posiłku
wpadli na genialny pomysł. Postanowili urządzić wieczorem imprezę, na której
zdradzą wszystkim nowinę.
- zaproś koniecznie Jo! – Ana krzyknęła za wychodzącym z kuchni Zayn’em.
Kiwnął z uśmiechem głową i wrócił szybko do siebie.
- trzeba się przygotować. Musisz mnie zawieźć do domu kochany szoferze –
zwróciła się do Louis’a, który na siłę wpychał do buzi piątą kanapkę –
spokojnie, przecież ci nie zabiorę – zaśmiała się
- ałe on może – wybełkotał, wskazując ręką na podążającego w ich stronę
wyszczerzonego Niall’a.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
i jak Wam się podoba? ponieważ jestem nienormalna, nie skończę tej opowieści tak szybko jak myślałam. jednak koniec zbliża się ogromnymi krokami. mogę zdradzić jedynie, że będzie się jeszcze działo! przecież ja tak kocham komplikować Ich życie ;p
kocham Was!
buziaki!
Co? Znowu?
OdpowiedzUsuńHahaha, my serio jesteśmy podobne.
Lubię, jak się coś dzieje.
Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
Buziaki.
Dominika.
Komplikuj najbardziej jak się da, bo to oznacza, że jeszcze moje ( kolejne Twoje) ulubione opowiadanie jeszcze potrwa.:D Rozdział jak zawsze świetny.:D Czekam na następny i na reakcję wszystkim na wiadomość o ich zaręczynach.:D Love ya.:***
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudo, cudo, cudo! Uwielbiam, kocham, o matko! :D
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak szybko tego opowiadania nie zakończysz. Nie pozwoliłabym Ci na to! :D
Myślę, że coś się stanie podczas tego przyjęcia ale nie jestem pewna dlatego dodawaj szybko nowy rozdział bo już nie mogę wytrzymać! :d Tylko skończyłam czytać, a już chciałam dalszy ciąg! Też lubię komplikować dlatego chyba w mojej głowie rodzi się brzydki pomysł na dalszy ciąg mojej opowieści ale to jeszcze przemyślę. Dobrze, że Ana akceptuje Zayna i Jo, należy mu się to. Niall i Zoey sa słodcy, chciałabym żeby dziewczyna się przeprowadziła czy coś. :D
Ogólnie zapraszam na nowy rozdział na moim drugim blogu! ;)
http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/
Super :-D
OdpowiedzUsuńUwielbiam to Twoje opowiadanie. Jest boskie <3
Czekam na next :-*