poniedziałek, 24 lutego 2014

67 „Singing in the rain.”



Przechadzali się ulicami styczniowego Londynu. Z nieba padał deszcz, jednak wyjątkowo, jak na tą porę było bardzo przyjemnie. Trzymali się za ręce i machali nimi radośnie.

- naprawdę nie przeszkadza ci deszcz? – spytał w końcu Louis
- mam dziś wyjątkowo dobry humor. Nic mi nie przeszkadza – wyszczerzyła się i zaczęła nucić.
- co ty śpiewasz? – spojrzał na nią unosząc brew
- nie mów, że tego nie znasz! I'm singin' in the rain, just singin' in the rain.. – zaśpiewała, a chłopak od razu to podchwycił i dołączył. Podążali wesoło przed siebie, kiedy nagle Louis puścił rękę dziewczyny i podbiegł do najbliższej latarni.

- co ty wyrabiasz? – zaśmiała się
- wczuwam się! – odkrzyknął, po czym wrócił do śpiewania i wspiął się na słup.
- naćpałeś się? – zaśmiała się i dobiegła do chłopaka. Nie odpowiedział, zamiast tego, zeskoczył i zaczął biegać po kałużach, wyciągając w jej stronę dłonie.
- chodź! Wiem, że tego chcesz – wyszczerzył się

Pokręciła głową i dołączyła do wygłupów, które mógł wymyśleć tylko Louis.

- jesteś nienormalny.. – wysapała, kiedy w końcu zatrzymali się pod parkiem.
- wiem i za to mnie kochasz – wyszczerzył się i przyciągnął dziewczynę do siebie.
- najbardziej. – wyszeptała i zatopiła się w jego ustach. Stali na środku chodnika, z nieba padał coraz większy deszcz, a oni całkowicie mokrzy pochłonięci byli w namiętnym pocałunku.

Nagle poczuła, że brunet się odsuwa, a z jego twarzy nie znika uśmiech.

- co?
- poczekaj chwilkę – wyszczerzył się i wyjmując telefon, odszedł na bok. Podczas rozmowy był bardzo podekscytowany, a Ana głowiła się co mu się tak nagle przypomniało.
- dobra, możemy iść! – rzucił, chwytając ją za rękę.


~ Louis ~

- stary, co ty znowu wymyśliłeś? – spytał Zayn, widząc podekscytowanego przyjaciela, chodzącego w tą i z powrotem po salonie.
- Ana ma niedługo urodziny! Podczas naszego spaceru wpadłem na genialny pomysł prezentu. Ale musicie mi w tym wszyscy pomóc – spojrzał na czwórkę zdziwionych chłopaków
- no jasne, ale co dokładnie wymyśliłeś? – zagadnął Liam


***

Obudziły ją promienie słońca nieśmiało wpadające przez okno. Od razu po otwarciu oczu, uśmiechnęła się do siebie. Jednak zaraz potem mina jej zrzedła. Dziś 14 luty, a co za tym idzie, pomijając oczywiście walentynki, dziś są jej urodziny.

- boże.. jestem taka stara. – narzekała, podążając powolnym krokiem do łazienki.

Siedząc przy stole i jedząc śniadanie usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się niechętnie z krzesła i poczłapała, by otworzyć.

- Lou? Co ty tu robisz? – zdziwiła się, widząc chłopaka, który trzymał coś za plecami.
- nie udawaj – wyszczerzył się. – zaprosisz mnie do środka? Czy będziemy tutaj dyskutować?
- ach.. wchodź – zaprosiła go gestem. – coś się stało?
- tak! To, że moja kochana się starzeje – zaśmiał się i wyjął zza pleców bukiet białych Gerberów – wszystkiego co najlepsze moja mała. Spełnienia marzeń – wręczył dziewczynie kwiaty i wbił się w jej usta.

- są piękne.. moje ulubione. – stwierdziła, kiedy w końcu uwolniła się z objęć bruneta – dziękuję – uśmiechnęła się i ruszyła do kuchni po szklany wazon.
- zawsze do usług! A teraz się zbieraj – wyszczerzył się, opierając o framugę i obserwując dziewczynę.
- jak to zbieraj? Gdzie niby? – spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Paul cię potrzebuję. Kazał mi cię jak najszybciej przywieźć. – rzucił chłopak tajemniczo
- no dobra.
- ach i weź ze sobą gitarę – dodał, odwracając się na pięcie
- Hope? A po co?
- nie wiem, nie moje zarządzenie! – rzucił poganiając ją gestem.
- no okej. – wzruszyła ramionami i ruszyła do sypialni po instrument.

Jechali w całkowitej ciszy. Raz po raz Ana spoglądała na pełnego skupienia chłopaka. Nie chciała przeszkadzać mu w prowadzeniu, więc nie odzywała się, rozmyślając co może od niej chcieć Paul. Przecież wszystko jest już załatwione. Czyżby zrobiła coś źle? Czy chce ją zwolnić?

- jesteśmy! – krzyknął Lou, zatrzymując się  pod małym budynkiem z cegły.
- studio? Po co.. – brunet nie dał jej dokończyć. Wysiadł z samochodu i pomagając Anie wyjść, pociągnął ją  w pośpiechu do środka.  – Lou, możesz mi powiedzieć o co chodzi? – rzuciła nagle, wyrywając się z jego uścisku
- chooodź. – przeciągnął i otworzył jedne z tysiąca znajdujących się w holu drzwi.

- NIESPODZIANKA! – usłyszała krzyk, by później dojrzeć wszystkich swoich przyjaciół, wśród balonów i innych ozdóbek
- c.. co? – patrzyła z niedowierzaniem
- najlepszego mała – Zayn podszedł do niej i ucałował.
- dużo miłości – dodał Niall, robiąc to co mulat
- i zdrowego dzidziusia – uśmiechnęła się Zoey

Reszta chłopaków i również obecny tam Paul, zrobili to samo, po czym wręczyli dziewczynie ogromny bukiet białych róż. W sumie, czterdzieści jeden pięknych kwiatów.

- jesteście cudowni! Dziękuję wam.. – zaczęła, czując napływające do jej oczu łzy wzruszenia.
- a oto tort! – rzucił Louis, przynosząc ogromny wypiek w kształcie gitary
- o matko.. – pisnęła i już nie mogła dłużej powstrzymywać łez.

Kiedy zdmuchnęła świeczki, wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć. Później oczywiście odśpiewane zostało „sto lat”.

- An – zaczął Zayn – mamy dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. – spojrzał znacząco na Paul’a.
- ano właśnie! – mężczyzna klasnął w dłonie – bierz gitarę i zapraszam! – wyszczerzył się, wskazując na pomieszczenie za szybą, gdzie nagrywało się piosenki.
- co? Ale jak to? – dziewczyna spojrzała na przyjaciół.
- postanowiliśmy, że z naszą małą pomocą nagrasz swoją debiutancką płytę – wyszczerzył się Louis
- ale… czyj to pomysł? – w odpowiedzi wszystkie dłonie skierowały się na wciąż uśmiechniętego bruneta – przecież.. ja nie..
- przestań! Bierz Hope i wynocha! – zaśmiał się Zayn i wypchnął dziewczynę do drugiego pomieszczenia.
- ale.. co ja mam śpiewać.. jak.. dlaczego? – Ana była wciąż zszokowana.
- napisałaś w swoim życiu tyle piosenek. Na pewno masz ulubioną, którą chciałabyś nagrać jako pierwszą. – stwierdził mulat.
- no.. tak..- spojrzała tępo na przyjaciół.
- to do boju mała! – Niall klasnął w dłonie, a reszta mu zawtórowała.

Wciąż zszokowana, weszła jednak do specjalnego pomieszczenia z mikrofonem. Po drugiej stronie „okna”, przy całym sprzęcie zasiadł uśmiechnięty John, a za nim reszta radosnej ekipy. Chwyciła za gitarę i myśląc chwilę, wzięła głęboki oddech. John wskazał gestem, że może zaczynać. Ze strun Hope poleciały pierwsze dźwięki, by później przerodzić się w całą, piękną piosenkę. (do posłuchania i obejrzenia ;) )

Kiedy skończyła i spojrzała przez okienko, wszyscy klaskali i gwizdali, czego ona oczywiście nie słyszała, ale widziała ich miny. Uśmiechnęła się i wróciła do przyjaciół.

- i jak? – spytała nieśmiało
- to się nazywa piękny początek kariery! – wykrzyknął Niall
- wiesz co? – zaczął Lou, kładąc rękę na jej ramieniu – kocham cię – przyciągnął brunetkę i wbił się w jej usta.


Dwie godziny później siedzieli w jednej z najlepszych restauracji, gdzie zaprosił ich Paul i wspólnie świętowali urodziny Any. Nagle dziewczyna poczuła wibrację telefonu. Kiedy odczytała wiadomość, poczuła przeszywające ciarki.

„Wszystkiego najlepszego moja Kochana. Wiedz, że życzę Ci jak najwięcej szczęścia. I miłości. nawet jeśli nie ze mną. Pamiętaj, że zawsze będę cię kochała. Patty.”

- kto to? – głos Lou wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała tępo na bruneta, by później przenieść wzrok na Harry’ego. Rozchyliła wargi, by coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili zrezygnowała.


Ona wciąż mnie kocha.. – powiedziała do siebie i poczuła jakby nóż przebija jej serce.


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

mam nadzieję, z resztą jak zawsze, że Wam się spodoba ;) nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na opinie.
Kocham Was!
buziaki!

3 komentarze:

  1. Świetna niespodzianka dla An :D
    Lepszej nie mogli wymyślić.
    Mam nadzieję, że cała ta sytuacja z Patty jakoś się rozwiąże.
    Czekam na next.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cholera ta Patty, znowu jej nie lubię!
    Ta niespodzianka jest CUDOWNA! <3 matko, jak te Lou ją kocha. Ach...
    Ty to świetnie potrafisz wszystko opisać, też bym tak chciała.
    Czekam na następny i kolejny :D
    KC! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze.. strasznie przepraszam, że ogarnęłam wszystko z takim opóźnieniem, ale praca mnie całkowicie wykańcza. Po drugie... rozdział świetny. Strasznie się mi się podobała niespodzianka jaką dla niej przygotowali. Szkoda mi trochę Patty i Harrego. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Kocham.:***

    OdpowiedzUsuń