piątek, 7 lutego 2014

55 „Zła wiadomość.”

Noc mijała wyjątkowo powolnie. Louis z Zayn’em ani na moment nie zmrużyli oka. Jak tylko ktoś z personelu szpitalnego wchodził do Any natychmiast go okrążali i wypytywali o wszystko.
Lou jak zwykle od parunastu godzin stał przy szybie, opierając się o nią rękoma i wpatrując w dziewczynę. Jakby czekał na jakikolwiek ruch palcem, czy powiekami.

Zayn siedział jak zwykle na jednym z krzeseł i wpatrywał się w dziewczynę. W pewnym momencie usłyszał szelest i odwrócił głowę. Niedaleko nich stała nieśmiało niska młoda dziewczyna i wpatrywała się raz po raz to w Louis’a, to w Anę. Kiedy zwróciła wzrok na mulata uśmiechnęła się delikatnie. Odwzajemnił gest i oparł się o krzesło, przecierając zaspane oczy. Spojrzała na niego po raz kolejny i odeszła.

Minuty przeciągały się w nieskończoność. Z każdą kolejną Zayn czuł się coraz bardziej wykończony. Obiecał sobie jednak, że nie zaśnie póki Ana się nie obudzi. Kiedy po raz setny przecierał oczy i klepał się w policzki usłyszał nad sobą dziewczęcy głos.

- przepraszam.. – podniósł głowę, a jego oczom ukazała się owa młoda dziewczyna, która wcześniej uśmiechała się do niego. – przyniosłam wam kawę – wręczyła kubek mulatowi i Louis’owi. Brunet podziękował ledwo widocznym uśmiechem. Zasiadła nieśmiało obok Zayn’a i spojrzała przed siebie. – on ją chyba bardzo kocha.. – zaczęła, nie odwracając wzroku.
- najbardziej. Tak jak my wszyscy. – mulat odpowiedział cicho
- jestem pewna, że z tego wyjdzie. Lekarze robią wszystko. – uśmiechnęła się nieśmiało w stronę chłopaka.
- cały czas na to liczymy..  – odparł, spoglądając na dziewczynę. Była naprawdę bardzo ładna, filigranowa, o dziewczęcej twarzy i azjatyckiej urodzie. – a tak właściwie.. skąd wiesz?
- co takiego?
- skad wiesz, że robią wszystko?
- bo czasem im pomagam i przyglądam się ich pracy. – odrzekła spokojnie.
- um.. kim właściwie jesteś? – wypalił, nawet nie myśląc. Orientując się, że zabrzmiał zbyt ciekawsko, zarumienił się delikatnie i uciekł wzrokiem.
- jestem stażystką. – uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się delikatne dołeczki. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Coś w niej było niesamowicie przyciągającego. – akurat na wasza przyjaciółkę wypadło w moich praktykach, dlatego trochę wiem. – kontynuowała
- co wiesz? Proszę, powiedz mi.. nie możemy w ogóle złapać żadnego lekarza. – rzucił cichym, błagalnym tonem
- musicie osobiście porozmawiać z doktorem Novakiem. Pogadam z nim, żeby był bardziej przychylny. Wiem, że czasem bywa trochę wyniosły.. – przewróciła oczami
- naprawdę mogłabyś to zrobić? – mulat podniósł głowę
- no jasne. – uśmiechnęła się – tak właściwie to jestem Jo.
- Zayn – pierwszy raz od parunastu godzin na twarzy chłopaka zagościł delikatny uśmiech
- miło cię poznać. Ja już musze niestety uciekać. Praca na mnie czeka. Trzymam kciuki, by wszystko było dobrze. Trzymajcie się. – mówiąc ostatnie słowa, dotknęła dłoni chłopaka, spoczywającej na jego kolanie. Poczuł jak ciepło przeszywa jego ciało, jak wnętrzności wariują, a gęsia skórka wstępuję na jego skórę. – do zobaczenia. – uśmiechnęła się i odeszła.

Siedział jeszcze chwilę, wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą zniknęła dziewczyna. Do świata przywołał go głos zbliżających się przyjaciół.

- cześć. Jak się trzyamcie? Co z Aną? – spytał na wejściu Liam
- cały czas bez zmian.. – odezwał się mulat.

Zasiedli obok niego. Przez cały ten czas Louis ani na moment się nie odwrócił, nie poruszył ani nie odezwał.

- czy on tak cały czas? – spytał Niall, podając przyjaciołom jedzenie, które przywieźli z domu.
- tak. – odrzekł krótko Zayn, spoglądając na bruneta z bólem.
- stary, musisz się przespać. Chociaż usiąść. – szepnął Liam, podchodząc do Lou
- nie. nie chcę. Nie potrzebuję. – rzucił, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- panie Tomlinson? – wszyscy odwrócili się w stronę dochodzącego głosu. – mógłbym z panem zamienić słówko? – spytał wysoki, postawny mężczyzna. – jestem lekarzem prowadzącym. – dodał, widząc zdziwione miny chłopaków i Patty.

Brunet podążył za mężczyzną, wchodząc do jego gabinetu.

- proszę siadać – wskazał mu krzesło naprzeciwko biurka, uśmiechając się lekko.
- Czy coś więcej wiadomo?
- stan pańskiej dziewczyny jest stabilny i z każdą minutą się poprawia. Jednak wciąż jestem zdania, że wybudzenie, przynajmniej teraz, jest niebezpieczne.
- ale jest coraz lepiej? – dopytywał brunet
- zgadza się.
- bardzo się cieszę… - odetchnął z ulgą
- mam jednak dla pana złą wiadomość..
- tak? – ponownie się przeraził – o co chodzi?
- chodzi o dziecko.. – Louis spojrzał na lekarza z coraz większym przerażeniem. – niestety musze pana powiadomić, że Pani Brooks poroniła.
- co?! – wstał momentalnie z krzesła i wlepił wzrok w mężczyznę – jak to?! Dlaczego?!
- niestety, to skutek wypadku. Nie mogliśmy nic zrobić.. – brunet nie pozwolił nawet dokończyć mężczyźnie, wybiegając z jego gabinetu. Zatrzasnął drzwi i odwrócił się twarzą do ściany. Sekundę później uderzył w nią z całej siły pięściami. Jego głowa opadła na białą, szpitalną ścianę, a z jego oczu popłynął strumień łez, których już nawet nie miał siły powstrzymywać. Odwrócił się i oparł o nią plecami, opadając na podłogę. Schował twarz w dłoniach i odetchnął głęboko.

Po chwili z gabinetu wyszedł mężczyzna i spojrzał na załamanego chłopaka.

- może pan do niej wejść. – szepnął i poklepał go po ramieniu odchodząc.

Słysząc te słowa wstał momentalnie i popędził do przyjaciół.

- co jest? Co ci powiedział? – wypytywała Patty
- dziecko.. – zaczął przyglądając się tępo dziewczynie
- co z nim?
- Ana.. poroniła..
- co kurwa?! – Zayn wstał momentalnie i wlepił oczy w przyjaciela. Każde z nich wpatrywało się bez słowa w załamanego Louis’a. nikt nie miał pojęcia co powiedzieć. Zamiast słów cała piątka podeszła do chłopaka i przytulili go.
- mogę do niej wejść.. – wyszeptał po chwili.
- idź. – rzucił cicho Liam i poklepał przyjaciela po ramieniu.

Usiadł na krześle obok łóżka. Przez chwilę wpatrywał się w dziewczynę bez ruchu. Bał się, że kiedy jej dotknie to coś zepsuję lub ją skrzywdzi. W końcu zebrał się w sobie i podsuwając się bliżej, chwycił delikatnie za jej bladą dłoń. Splótł ich palce i wpatrywał się w jej piękną, wciąż pogrążoną „we śnie” twarz.

- kochanie.. – wyszeptał, ściskając delikatnie jej dłoń. Miał ochotę porwać dziewczynę w ramiona, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, powiedzieć i udowodnić jak bardzo ją kocha. 

Zaczął do niej mówić, opowiadając przeróżne mniej lub ważne rzeczy. Raz po raz ściskał jej dłoń, lub nachylał się i muskał ustami jej wciąż blade policzki. Nie puszczał jej ani na moment.
Usłyszał delikatne pukanie i po cichym zaproszeniu, do Sali wszedł Zayn. Spojrzał pytająco na przyjaciela. Ten kiwnął głową, by wziął krzesło i usiadł obok.
Teraz były przy niej dwie, najważniejsze osoby, kochające ją nad życie.

***

Siedzieli przy Anie już od paru dobrych godzin. Raz na jakiś czas do pokoju wchodzili inni, by móc choć na chwilę spojrzeć z bliska na przyjaciółkę, dotknąć jej, coś do niej powiedzieć. Każde z nich, bez wyjątku, miało nadzieję, że kiedy mówią, Ana ich słyszy, rozumie. Że kiedy zorientuję się jak bardzo wszyscy za nią tęsknią, zawalczy i w końcu się wybudzi.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio jakoś nie mam weny na dłuższe. mam nadzieję, że mi wybaczycie! chciałam przypomnieć, że coraz większymi krokami zbliżamy się do końca historii. zachęcam do spojrzenia w zakładkę "najważniejsi", pojawiła się tam nowa postać. ;) ach i zachęcam też do zadawania pytań bohaterom!
kocham Was!
buziaki!

4 komentarze:

  1. Boże jaki smutny rozdział.. Z jednej strony trochę pozytywny, bo jej stan się poprawia, a z drugiej to strasznie smutne, że straciła dziecko..:( Mam nadzieję, że niedługo się wybudzi i wszystko się ułoży. I chyba pojawiła się odpowiednia osóbka dla mojego kochanego Zayn'a.<3 A co do spamiku.. Spamuj ile chcesz. Love ya.xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jestem głupia.. Dosłownie się popłakałam, gdy przeczytałam o dziecku. Byłam świadoma, że na pewno poroniła ale mimo to łzy mi poleciały..
    Dobrze, że się nie pogorszył jej stan ale mimo wszystko jest mi tak cholernie smutno i tak mi wszystkich w tym momencie żal.
    Czyżby Zayn w końcu znalazł kogoś, kto będzie dla niego kimś więcej?
    Mam nadzieję, że wszystko szybko się ułoży.
    Cieszę się ze spamiku i smuci mnie to że niedługo może się on skończyć. ;c

    Ja osobiście nie mam już pomysłu na swojego bloga i nie wiem czy nie zakończyć go jakimś skrótem w następnym rozdziale. :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś się kroi między Zayn'em i Jo :D Ja to czuję. Może nareszcie będzie szczęśliwy.
    A co do Any i Louis'a to pozwól im być szczęśliwymi. Oni tak bardzo się kochają.
    Ana się wybudzi, prawda?
    Nie może umrzeć.
    Ach....
    No więc czekam na kolejny rozdział.

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego się właśnie spodziewałam. Jak już jest dobrze to zawsze musi się coś stać. Kurde szkoda że straciła to dziecko, szkoda mi Lou.
    Fajnie, że jest Nowa postać dziewczyny bo to może być ta jedyna dla zayna tylko że on jeszcze o tym nie wie :-)

    OdpowiedzUsuń