środa, 19 lutego 2014

64 „Tak dobrze.”


Stała w kuchni robiąc kawę i podśpiewując. Ten poranek był piękny. Za oknem prószył pierwszy śnieg, co wprawiało Anę w bardzo dobry humor. Właśnie wlewała wodę do kubka kiedy usłyszała mocno zachrypnięty głos:

- moja głowa.. – odwróciła się, a jej oczom ukazał się wyglądający niczym zombie Harry. Opierał się o futrynę, trzymając się za głowę ze skwaszoną miną. Był w samych bokserkach, które swoją drogą były bardzo obciskające. Przygryzła subtelnie wargę i uśmiechnęła się.

- witam pana!
- nie tak głośno, błagam.. – mówił powoli, siadając przy stole.
- może kawy?
- jesteś aniołem.. – posłał jej ledwo widoczny uśmiech. Chwilę potem stawiała przed nim duży kubek, pełen gorącego napoju.
- przepraszam, że tak prosto z mostu.. – zaczęła, zerkając na pijącego łapczywie Harry’ego – ale co się wczoraj stało? – spojrzał na nią swoimi zielonymi ślepiami, w których dostrzegła ogromny smutek i rozczarowanie.
- to.. nieważne.. – rzucił cicho i wrócił do wgapiania się w kubek.
- na pewno? – położyła dłoń na jego i spojrzała z troską
- tak.. dziękuję – ukazał delikatnie dołeczki. Nachyliła się i ucałowała chłopaka w policzek, a w tym samym momencie do kuchni wszedł zaspany Louis.

- no no! Widzę, że nie marnujesz czasu! – krzyknął tak głośno, że Ana podskoczyła, a Harry schował głowę w dłoniach.
- stary, błagam.. – lokowaty wyszeptał po chwili
- o co chodzi? – brunet wyszczerzył się, podnosząc głos
- daj mu żyć – zaśmiała się Ana i podała Louis’owi kubek z kawą.

Parę minut później do kuchni przyszła pozostała trójka.

- An, robisz..
- nie! nie ma bata. – dziewczyna przerwała Niall’owi – co ja jestem? Kucharka?
- oj mała, nie daj się prosić! – kontynuował blondyn, robiąc minę małego szczeniaka.
- to, że masz ładne oczy na mnie nie zadziała! – zaśmiała się – sami sobie róbcie. Już chyba wystarczająco dużo razy uległam
- naprawdę mam ładne? – wyszczerzył się Niall, a kiedy dziewczyna pokiwała głową, zbliżył się do niej tak, że ich twarze dzieliły milimetry i spojrzał w jej oczy – prooszę.. – przeciągnął
- och.. Lou ratuj! – machnęła teatralnie dłońmi i odsunęła od siebie uśmiechniętego Horana
- w sumie to mogłabyś zrobić to śniadanie. – rzucił wyszczerzony brunet
- jesteście okropni! Za jakie grzechy! – stęknęła i ruszyła w stronę lodówki – nawet ty przeciwko mnie.. – szepnęła pod nosem, wyjmując produkty.
- pomogę ci – usłyszała obok siebie głos Liam’a. uśmiechnęła się do niego i zabrali się za robotę. Już parę minut i narzekań Niall’a później, pyszne śniadanie wjechało na stół.

- słuchajcie! Mam pewien pomysł – zaczęła Ana, biorąc gryza tosta. Wszyscy spojrzeli na nią pytająco. – może urządzimy sobie jakąś wspólną wigilię, przed tą prawdziwą? Skoro się rozjeżdżamy.. a bardzo chciałabym poświętować z moją kochaną rodzinką. – wyszczerzyła się
- rodzinką? – zdziwił się Liam
- tak, jesteście dla mnie najbliższymi osobami. Jak starsi bracia!  – uśmiechnęła się, a z ust chłopaków wyrwało się coś w stylu jednego wielkiego „aww.”
- my ciebie też kochamy MAŁA – rzucił Niall, akcentując ostatnie słowo.
- pora na zbiorowego przytulasa! – dodał Lou i chwilę potem stali na środku kuchni, całą piątką obejmując Anę.

- ale gdzie to urządzimy? – spytał Liam, siadając z powrotem na krzesło
- myślałam o tym. I stwierdzając, że w sumie za dużo czasu spędzam w waszym domu, to może tym razem zaproszę was do siebie – odpowiedziała dziewczyna, biorąc łyka kawy
- wiesz, że będziesz tu ZAWSZE mile widziana – rzucił Louis, kładąc rękę na jej ramieniu i całując soczyście w policzek.
- dokładnie! – zawtórowała mu reszta
- dzięki panowie – uśmiechnęła się – a teraz muszę się zbierać. Mam do załatwienia z Paul’em parę rzeczy.

Pożegnała się i zabierając swoje rzeczy wróciła do mieszkania. Przebrała się i ruszyła na spotkanie z mężczyzną, postanawiając po wszystkim połazić za jakimś prezentem dla Louis’a.


***

Po ciężkim dniu latania i załatwiania dla chłopaków nowych wywiadów i sesji zdjęciowych, Ana opadła na krzesło w jednej z kawiarni w centrum handlowym.

- jeszcze ten prezent.. co ja mam mu niby kupić.. – mówiła do siebie całkowicie załamana. Poczuła wibracje telefonu.

„Co ty na to bym wpadł dziś do Ciebie na mały seans filmowy? Lou.”

- o wilku mowa.. – uśmiechnęła się do siebie i odpisała. Uznając, że dziś i tak już nie wpadnie na żaden ambitny pomysł co do prezentu, postanowiła zrobić małe zakupy na wieczór.

Wychodząc ze sklepu zauważyła z daleka Liam’a i siedzącego do niej tyłem, tajemniczego chłopaka. Uśmiechnęła się i podeszła do przyjaciela.

- hej Li, może mi przedstawisz.. – nie skończyła, widząc z kim siedzi brunet. – cześć John!
- Ana.. hej.. – rzucili jednocześnie
- ja.. – zaczął Liam z zakłopotaniem
- przeszkadzam wam? – wyszczerzyła się
- jasne, że nie. my tylko..
- nie musisz się tłumaczyć – zaśmiała się – ja uciekam. Dobrej zabawy – uniosła śmiesznie brwi w stronę Payne’a i machając im, odeszła.

- ona wie? – zaczął John
- tak..
- myślisz, że to komuś zdradzi?
- wiem, że Anie można zaufać. tak samo jak Hazzie. – uśmiechnął się i dotknął delikatnie ręki chłopaka.


***

 Chodziła po mieszkaniu w tą i z powrotem, szykując przekąski na seans filmowy. Kiedy w końcu upewniła się, że wszystko jest gotowe postanowiła wziąć szybki prysznic i się przebrać. Zakładając długie spodnie dresowe, koszulkę, a na to bluzę, uchyliła balkon i uznając, że jest za zimno na wychodzenie, odpaliła papierosa w pokoju. Nie zdążyła nawet dopalić do połowy, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.

- hej mała – usłyszała swój ulubiony głos, a zaraz potem poczuła namiętny pocałunek na ustach. – fajnie wyglądasz – uśmiechnął się Lou
- przecież to zwykłe dresy – stwierdziła Ana, zapraszając chłopaka do środka
- właśnie tak wyglądasz najlepiej. – wyszczerzył się i opadł na kanapę – co oglądamy?
- myślałam, że masz jakiś pomysł proponując seans.
- zdam się na ciebie, tylko błagam, nie żadne romansidło! – rzucił Lou, chwytając miskę z popcornem

Parę minut później oglądali już wybrany przez Anę film. Kiedy chłopak zobaczył pierwsze sceny, załamany zwrócił się do brunetki.

- przecież prosiłem!
- to nie jest romansidło! To mój ulubiony film! – oburzyła się
- ale proszę.. jaki normalny facet to ogląda..
- na przykład Harry! – krzyknęła, zakładając ręce na klatkę piersiową – może to z nim powinnam to obejrzeć.
- chyba zacznę być zazdrosny. Coś za często o nim myślisz mała – spojrzał na dziewczynę, która wciąż wpatrywała się w ekran z obrażoną miną – no przestań, przecież żartowałem. – uśmiechnął się i zbliżył do niej twarz.
Sprawnie uniknęła zbliżenia i odsunęła się na drugi koniec kanapy.

- nie obrażaj się – zaśmiał się i ponowił próbę zbliżenia.
- zostaw mnie! – krzyknęła kiedy chłopak zaczął ją łaskotać. Nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Broniła się zaciekle, by chwilę potem znaleźć się wraz z chłopakiem na podłodze.

- Lou! Przestań! Teraz będzie moja ulubiona scena! Oglądaj! – mówiła, spoglądając na telewizor.
- przecież oglądam. – szepnął jej do ucha, a chwilę potem zaczął delikatnie całować jej szyję. Czuła jak ciarki przeszywają całe jej ciało. Uwielbiała jego delikatny dotyk, dlatego też nie mogła się powstrzymać i olała film, łapiąc jego twarz w dłonie. Spojrzała w jego niebieskie tęczówki i zatopiła się w jego wargach. Czuła jego dłonie, błądzące po jej ciele. Chwilę potem została jedynie w bieliźnie.

- szybki jesteś – zaśmiała się
- uwielbiam to – szepnął, całując jej obojczyki – i to – schodząc na ramiona – i je.. – dodał muskając jej piersi. Później, powtarzając to samo, całował po kolei jej brzuch, uda, przeszedł na  plecy, kark. Na samym końcu jego usta doszły do zewnętrznej strony ud. Zdjął zwinnie jej majtki i powracając dłońmi na jej piersi, zaczął całować od nowa jej uda, posuwając się coraz dalej.


Parę czułych minut później wchodził w nią, nie odrywając się od jej ust. Tego wieczoru był niesamowicie czuły i delikatnie co bardzo się jej spodobało. Nie było żadnego pośpiechu, nie było chorego napalenia. Była jedynie miłość, pożądanie i czułość. Mimo wszystko o czymś zapomnieli. Oboje. A może to i dobrze? 


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

coś dużo dzisiaj dialogów. mam nadzieję, że Wam się spodoba ;) mogę w tym momencie stwierdzić, że zamknę się w 70 rozdziałach. :D wiem, że to szaleństwo i tak sobie pomyslałam, że w sumie mogłam podzielić tę historię na dwie części. mnie samą przeraża widok "rozdział 64" xD
Kocham Was!
buziaki! 

7 komentarzy:

  1. Coś tak czuję, że będzie z tej nocy nowe życie :D
    hahaha, tak, jestem zboczona.

    Dominika.

    +zapraszam do mnie na nowy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co?! W 70?! Czemu tak mało?! ;c
    Co do rozdziału to końcówka najlepsza. Czyżby znów kroiły się jakieś ciekawe niespodzianki? ;) Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału ale o tym już dobrze wiesz. Dziś nie mam siły na rozpisywanie się więc po prostu powiem, że rozdział jest przecudowny i będę bardzo smutna, gdy zakończysz opowiadanie! ;**

    Dużo weny, buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bony jeszcze tylko 4 rozdziały????? Załamię się...:( Ten rozdział jej świetny, ale odniosę się też tutaj do 63.. Strasznie szkoda mi Harrego.. Chłopakowi zależy, a Patty traktuje go jak jakąś zabawkę... Czekam na nxt.:*****

    OdpowiedzUsuń
  4. *reklama*
    http://historia-o-terazniejszosci.blogspot.com/
    W końcu pojawił się nowy, wydaje mi się że chyba troszkę poszalałam z akcją. Co sądzisz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W 70?! Ty chyba sobie jaja robisz! Ja chcę co najmniej 200 rozdziałów :-D
    Ten rozdział jest boski. Uwielbiam końcówkę <3

    OdpowiedzUsuń
  6. 70 rozdziałów :O
    co tak szybko ??
    hahaha ciekawe czy zapomnieli o czymś ważnym... mamy pewne podejrzenia.
    XD ach ten Lou <3
    świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń